Nie odzywałem się wcześniej bo dzisiaj miałem tylko doświadczenie tylko w jeździe w dzeszczu i w grudniowej Tunezji gdzie nas trochę wychłodziło. Wczoraj rano przed ósmą wyjachałem z Hook of Holland i przez całą drogę nie było więcej niż 5 -6 stopni dopóki swieciło śłonce jak go nie było tood 1 do 3 stopni i wiał sakramencki wiatr. Ubrałem wszystko co miałem a zapomniałem przeciwdeszczówki, która by się przdydała bo po południu ubrałem nawet rzeczy przeciwdeszczowe choć nawet nie padało, coś tam postraszyło w rejonie Drezna. Dużego bonusa miałem w tunelu przed Zgorzelcem bo tam się trochę ogrzałem 10 stopni ale po wyjeździe 2 . Dojechałem koło 21 do Legnicy i odpuściłem bo zaczęło mocniej kropić temperatura w granicach 0 a ja już mocno zmarznięty. W motelu zimno jak w psiarni , rano nawet nie kombinowałem z prysznicem tylko w drogę , a rano już całą drogę kropiło przy temperaturze 1-2 stopnie .Tutaj dał znać brak przeciwdeszczówki , woda wlała się do ochraniaczy na rękawice i nawet grzane manetki nie pomogły trzeba było stawać ogrzać rękawiczki po suszarką w kiblu i inaczej założyć ochraniacze, na jakiś czas pomogło. Podjazd niedaleko góry św. Anny to podjazd w padającym śniegu w temperaturze 0 stopni śnieg lepił się do kasku.
Muszę jeszcze dodać że nie moglem zamknąć kasku bo miałem zaparowane okulary i szybkę , przy otwartej było tylko zimno , zachlapane okulary zalana twarz i coś widziałem. Myślę że jakbym jadąc samochodem zobaczył kogoś na motocyklu to pomyślałbym że idiota jakiś.
Pozdrawiam