Nie ma co przeżywać. Siadać jechać. Zimą w niedzielę zawsze wstaje przed świtem z pewnym bólem, zbieram się i jadę. I jak tylko koła zaczną się obracać jest buła na gębie i fun. Zawsze żal wracać choć stopy i gębą wymrożone.
A co do palenia: nawet mój pono megazawodny dukat zapalil onegdaj po 3ch miesiacach postoju z guzika. Kopki brak