Jutro oddaję wypożyczone ładowarki , niestety cteka nikt nie użyczył.
Pewnie się obawiali że mit zostanie obalony

Teraz kilka informacji końcowych.
Jak pisałem w poprzednim , sporym, poście wybudzałem ze śmierci klinicznej akumulator sąsiadki (9.84V) , łącznie ok 28 godzin.
Po 3 dniach bez ładowania napięcie spoczynkowe wynosiło ledwie 12.1V , względem pierwotnych to i tak nie źle ale nadal za mało.
Kolejna sesja , łącznie 25 godzin , uzyskałem prąd rozruchowy w wysokości ok 70% nominalnego.
Sprawdziłem czy jest zasadność i jaka skuteczność przeładowywania napięciem 15.5-15.8 , skuteczności ani polepszenia właściwości nie stwierdziłem a wręcz akumulator przeładowany miał tendencję spadkowe jeśli chodzi o prąd rozruchowy.
Jak dla mnie to mit obalony.
Próbowałem znaleźć uzasadnienie dla wyższego napięcia np ładowaniem na mrozie ale pod warunkiem odpowiedniego prądu w sytuacji kiedy musimy szybko postawić akumulator na nogi.
Każdy inny przypadek to wygotowywanie elektrolitu.
Cóż, ktoś może inaczej to analizować.
Mała automatyczna ładowarka podpięta na stałe daje tylko 0.8A a w przerwie i oczekiwaniu na kolejną sesję 0.07 A.
Jako podtrzymująca gotowość zdaje egzamin , jako ładowanie głębokie trochę zbyt powolna.
Ale ta jej powolność to spory plus , na jednym z akumulatorów powolutku ale skutecznie podniosła napięcie spoczynkowe ze średnich 12.4 na 12.7V , oczywiście trwało to łącznie wiele godzin i kilka podłączeń.
Nawet ctek nie zrobi tego za jednym razem tylko po kilku.
Podsumowanie.
Mała ładowarka automatyczna 4-5A robi to co do niej należy w tempie jaki może , 3-4A ładowanie główne , 0.8A między 12.8V a 14.4V lub 14-7V i 0.07A w oczekiwaniu. Oczywiście zdecydowanie z wyświetlaczem a nie kontrolkami.
Nie trzeba jej pilnować. Koszt już od 80zł
Ładowarkę laboratoryjną opisałem już wcześniej , w ostatnich dniach wykorzystałem jeszcze jej możliwości choć nie wniosła już diametralnych zmian.
Gdybym nie miał żadnego prostownika to taka laboratoryjna zrobi robotę ale mając już transformatorowy i wykorzystując np "dławienie żarówką" można się bez niego obejść. Zwłaszcza że oprócz np możliwości podniesienia napięcia od razu reszta jest zgodna z prawami elektrycznymi. A do tego laboratoryjny nie jest potrzebny.
Pomijam jakieś szczególne wypadki niekoniecznie względem akumulatorów.
Trzeba go pilnować tak jak i transformatorowy a kosztuje parę razy więcej.
No i transformatorówka podnosi napięcie po trochu a nie wchodzi od razu za próg gazowania.
Czy się przekonałem do automatów? Ostatnie dwa tygodnie potwierdziły że mogą się przydać , biorąc pod uwagę użyteczność są nawet przydatniejsze niż laboratoryjny.
Zestaw optymalny to np prostownik transformatorowy 10A do konkretnego ładowania i np automat 4-5A do dopełnienia lub podtrzymania w sporadycznie używanym pojeździe oraz do motocyklowych bateryjek.
Pamiętajmy że wolne ładowanie to prąd głębiej w płytach.
Przesadne duże napięcie to gotowanie elektrolitu.
Co do cteka , nie wiem , prób nie robiłem a jakoś nie ufam folderkom które mają uzasadniać wysoką cenę.
Gdyby kosztował może tak do 200zł a nie ponad 300zł ( 5A) to było by ciekawie a tak z grubsza to samo zrobi ładowarka za ok 100zł.
Tak wiem , mówią że ctek czyni cuda......ale ja tam praktyk jestem i lubię wiedzieć jak jest naprawdę.
To chyba tyle z dwu tygodniowej zabawy prądami.