Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03.01.2022, 19:26   #282
Dzieju
Administrator

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 8,929
Motocykl: RD03
Dzieju jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 4 dni 19 godz 42 min 28 s
Domyślnie

No cóż minął tydzień prób i testów.
Jako automat mam ładowarkę ze zdjęcia Kazmira (6 postów do tyłu) , zasilacz laboratoryjny i normalny transformatorowy.
Jako że koleś z filmiku pominął trochę faktów ( może tak mu kazali albo kwestia marketingu) spróbuję je dopowiedzieć.
Zacznijmy od automatycznej ładowareczki, nie wiem co było na pudełku ale na ładowarce jest 3.8/0.8A i te wartości idealnie spełnia w praktyce.
Przy mocno rozładowanym akumulatorze ( 9.84V) pobór przez chwilę 4A a następnie ok 3A , po osiągnięciu 12,7 spadł do 0.8A .
Te 0.8 działało w każdym trybie czyli motocykl , samochód i zimowy.
Przy czym tryb motocyklowy i samochodowy kończył ładowanie na 14,4V a zimowy na 14,7.
Gdy ładowarka kończy ładowanie przechodzi na tryb oczekujący aż napięcie spadnie do 12.8V i rozpoczyna ponowne doładowanie zgodne z ustawionym programem napięciowym.
Co ciekawe podczas oczekiwania nadal podaje 0.07A co pokrywa straty do samo rozładowania akumulatora lub też do poboru prądu przez elektronikę samochodu podczas postoju.
Koleś z filmiku był zdziwiony że wiele dni zajęło doładowanie akumulatora który wcześniej rozładował częściowo.
Wystarczy kalkulator i można policzyć ile godzin potrzeba ładując prądem 0.8A i w oczekiwaniu 0.07A a potem znowu 0.8 itd.
Widać mu się nie chciało a może źle by wyglądało w internecie. Szkoda bo staje się mało wiarygodny w ocenach tego o czym mówi.
Jednym słowem ta ładowareczka naładuje skutecznie rozładowany akumulator tylko że zajmie jej to dokładnie tyle czasu ile nam wyjdzie na kalkulatorze.
Przykładowo akumulator który ładowałem, 60Ah mający 9.84V , dostawał średnio 3A przez 4 godziny , potem przez ok 3 godzin średnio 2-2.5A a następnie 18 godzin prądem w okolicach 1A . Na koniec 3 godziny modulowania napięciem w zakresie 14,7-15,8V i pradem 0.5-1A.
Łącznie jakieś 28 godzin. Akumulator odżył ale jutro będę go miał znowu pod ręką i zobaczymy jak się będzie czuł po 4 dniach od naładowania. Przypuszczam że jeszcze mu się przyda parę łyżeczek prądu.
Zanim przejdę dalej, naładowany akumulator gazuje już od 14V i przy prądzie 0.5-0.8A . Mam poważne wątpliwości a wręcz obawy nad trybami w ładowarkach 16V i 1.5A , jeśli już to tylko 0.3A i nie dłużej jak 20-30min.
Zdecydowanie lepiej dłużej i małym prądem by płyty się nasyciły a nie rozpadły.
Podsumowanie automatu 3.8A , wprawdzie powoli ale działa, bardziej do podładowania/utrzymania w sprawności choć jak się ma duuuużo czasu to i bardziej rozładowane akumulatory podładuje.
Zaleta, można podłączyć i sobie iść .

No dobra w powyższym ładowaniu brał też udział zasilacz laboratoryjny to i parę słów o nim.
Cóż, jest on zwykłym prostownikiem tyle że ma pokrętła dające pewne możliwości regulacyjne ustawiania napięcia i prądu, pewne dlatego że prawa fizyki a w tym przypadku elektryki są jakie są.
Niewątpliwą zaletą tego urządzenia są wspomniane pokrętła którymi możemy nieco zmodyfikować parametry.
Niestety są ona od siebie nadal zależne jak w zwykłym prostowniku transformatorowym w którym to wszystko się dzieje samo.
Z pewnością bardziej specjalne akumulatory niż kwasiaki będą zadowolone.
Celowo będę porównywał do transformatorówki gdyż zasilacz jest tym samym.
Możemy ustawić górny zakres napięcia , prąd sam się ustali znaczy sam akumulator zdecyduje na ile ma ochotę. My możemy jedynie ograniczyć prąd jeśli chcemy powoli a wtedy spada napięcie które będzie sobie rosło do ustawionego progu.
Następnie napięcie się zatrzyma a prąd będzie spadał stosownie do apetytu akumulatora.
W zwykłym transformatorowcu dzieje się to podobnie tyle że bez naszej ingerencji , napięcie rośnie a prąd spada i możemy się temu tylko przyglądać. Nie możemy ograniczyć górnego napięcia i prostownik będzie pompował do takiego na jakie mu pozwolą uzwojenia czyli jego max możliwości. Dlatego pod koniec ładowania wymaga kontroli i odłączenia.
Laboratoryjny jest o tyle bezpieczniejszy że progi sami ustawiamy.
Można też wysterować podwyższone napięcie ale również pod ciągłą kontrolą.
Dodatkowa zaleta laboratoryjnego to ustawienie średniego napięcia np 14V i prądu 0.2A , wtedy można go tak na parę godzin zostawić bez nadzoru by się
płyty napompowały.
Ładoarka laboratoryjna a raczej prostownik transformatorowy z pokrętłami mają wiele wspólnego a różnią się pokrętłami.
W zwykłym prostowniku rolę pokręteł spełniają np żarówki , odpowiednio dobrane dają możliwość regulacji choć nie tak łatwo i precyzyjnie jak laboratoryjny.

Nie miałem możliwości przyjrzenia się ctekowi , nie wiem czy jest aż tak super w każdym razie ma najbarwniejsze opisy reklamowe w ofertach sprzedaży.

Teraz ciekawostka , akumulator który spoczynkowe napięcie miał ok 12.5V po kilku ładowaniach automacikiem oraz pozostawieniem go podłączonym na stałe (0.07A w oczekiwaniu między ładowaniami ) na łącznie ok 48 godzin podniósł napięcie spoczynkowe na 12.8V.
Dla zainteresowanych , alternator w samochodzie nie doładowuje akumulatora całkowicie ( pomijam trasy) jeżdżąc miastowo i na któtkie odcinki.
Do tego elektronika w samochodach non stop rozładowuje akumulator, pomijając znikanie elektrolitu otrzymujemy krótką żywotność akumulatorów w sumie na własne życzenie.
Sprawdzajcie nie tylko napięcie ładowania na klemach ale napięcie spoczynkowe np po paru dniach . Jeśli spada poniżej 12.6 to doładowujcie akumulatory choćby małą ładowarką przez parę godzin.
Przykładowo 12.5V to 80% naładowania.

Testy jeszcze potrwają do weckendu.
Będę miał jeszcze dwóch pacjentów a może i trzeci się załapie( obecnie ma spoczynkowe 12.3V a przy rozruchu ledwie 8.6 gdzie 10.5 jest dopuszczalną granicą względnie sprawnego akumulatora).

Na razie kończę tą krótką relację z uwzględnieniem najważniejszych aspektów.
Po zakończeniu testów może jeszcze coś dopiszę o ostatnich pacjentach.
__________________
AT03
Dzieju jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem