Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01.09.2021, 16:59   #340
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,176
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 7 miesiące 1 tydzień 6 dni 22 godz 23 min 10 s
Domyślnie

6 lipca
Wstajemy i walimy na śniadanie. Niby jest w cenie. Niby z karty. Ale na niby. Jest tylko jakaś kasza na mleku bo jajek nie dowieźli i ogólnie jakiś kataklizm. Jemy to co jest i zabieramy się do odlotu. Kompletnie nie mamy już koncepcji na jakąś trasę w pobliżu ale niezawodny Sambor wskazuje na ścieżkę wokół ośrodków narciarskich.
Spakowani i ruszamy. Wczoraj nie odebrałem paszportu z recepcji i idę go zawinąć. Dostaję ale za chu nie mogę znaleźć tego etui w którym go trzymałem, miałem też tam kasę. Szukamy. Przetrzepaliśmy dosłownie wszystko, łączne z Michałowymi betami bo może gdzieś rzuciłem. No, raczej nie. Analiza wskazuje że wyjąłem wczoraj do registracji paszport z tej pedałówki. Paszport został, pedałówkę zabrałem i poszedłem do sklepu. Nie ma nigdzie. W poszukiwaniach towarzyszy mi wiewiór. Nic się nie boi, siedzi na moim plecaku tuż obok i cwaniaczy.


Wścieklak jakiś czy co? Nie wiem. Poszukiwania nie dają rezultatu. Na szczęście że ocalał paszport to będzie jak wrócić. Trudno, godzę się ze stratą bo nic innego nie zostaje.
Lecimy zatem. Mam jeszcze nadzieję że może ktoś znalazł i zostawił na dole przy szlabanie. Jedziemy ale nic z tego. Zawsze coś mi się przytrafia. Tym razem zguba. Chujewaja chujnia jak to się mówi.
Jedziemy dalej, asfaltem ale zaraz odbijamy i ruszamy całkiem fajną ścieżką.

Pojawiają się takie czerwonawo – rude elementy.

Jest całkiem przyjemnie ale wkurw pozostał.
Droga jest całkiem łatwa, taka samochodowa szutrówka.

Kręci się cały czas pomiędzy ośrodkami narciarskimi. Może ośrodek to za dużo powiedziane. Wokół są wyciągi i na tym można poprzestać.

Trasa typowo widokowa, bez stromych podjazdów czy zjazdów.


Niestety to krótka traska i do obiadu mamy to objechane w całości. Zatrzymujemy się przy sklepie na picie i coś do chrumknęcia. Plan zakładał że wracamy do Biszkeku jutro , kolejny dzień poświęcamy na zakupy i ogarnięcie motocykli a w piątek z rana wylatujemy. Jako że koncepcji na dalszą jazdę w pobliżu już nie mamy to postanawiamy, że na siłę nie będziemy szukać to dalej offa i wracamy do Biszkeku dzień wcześniej. Może to i dobrze bo jeździmy już 3 tygodnie i nie mieliśmy ani jednego dnia wolnego całkiem od jazdy. Trzeba się trochę wyluzować. Postanawiamy że jedziemy na bazę. Po drodze jeszcze mojka. Motki czyste , zajeżdżamy pod hotel. Jak już mamy luz to zamawiamy banię na wieczór.
To był świetny pomysł.

Oczywiście zabraliśmy sobie arbuza i koniaczek.

I w taki sposób kończymy jazdę po Kirgistanie.
Zrobiliśmy 5500 km. 23 dni w siodle co daje średnio około 240 km dziennego przebiegu. Najwięcej machnęliśmy 500 km w jeden dzień. Dzięki wszystkim, którzy nas wspierali i pomagali.
Szczególne podziękowania dla Sambora za organizację akcji wyjazdowej (bo wisiała na włosku), za pomoc w organizacji trasy i akcję ratunkową. Sambor jesteś MISTRZ.
No i wam Panowie – Rafale i Michale dziękuję za Wasze towarzystwo. To był zaszczyt być tam z Wami i liczę na kolejne wspólne wypady bo jesteście zajebiści i jazda z Wami to czysta przyjemność jakby nie było chujowo na szlaku.
Do kolejnej wyrypy. Planów jest wiele i mam nadzieję że uda się zrealizować je wspólnie.
No i oczywiście podziękowania dla El Partona za inspirację i nadzór zdalny.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem