Trzeci dzień. Góry Słonne
W Górach Słonnych byłem już kilka razy na rowerze i na bucie. Uważam, że rejon ten najfajniej jest eksplorować na rowerze. Okazało się jednak, że motorek też fajnie daje radę. Plusem naszej szlajanki było to, że nie musieliśmy się spieszyć - mogliśmy więc spokojnie sycić się pięknymi widokami towarzyszącymi wspaniałej pogodzie. Pyrkaliśmy więc sobie spokojnie wjeżdżając do kolejnych, równolegle położonych dolinek. W niektórych z nich znajdowały się wioski, w innych z kolei mogliśmy znaleźć pompownie ropy czy też szumiące strumienie

Po kilku godzinach takiej zabawy postanowiliśmy udać się do jednego z celów naszej wyprawy, czyli do prawego górnego rogu. Niestety nie udało nam się tam dojechać, bo ostatnie 11 km trzeba by było pokonać na bucie, a na to dwóch starszych Panów nie było gotowych:-). Tak czy owak fajnie się śmigało szutrem do źródeł Sanu.
Po wyjeździe z BPN zaczęliśmy zastanawiać się nad noclegiem. Postanowiliśmy opuścić Bieszczady, bo ludzi było tyle co na Krupówkach w szczycie sezonu. Śmignęliśmy więc kilka km za Lutowiska i wjechaliśmy do jednej z opuszczonych dolinek w tej okolicy. Dolinka była piękna, cicha i zupełnie pusta. Do zapadnięcia ciemności po pobliskiej drodze szutrowej przejechały może 3 samochody. I po co pchać się w Bieszczady

:-)