Pod koniec lipca planuję dopłynąć pod Węgorzewo..... może będziesz w pobliżu. 
Czy żeglarstwo się kończy? Jeśli masz na myśli to co ja to masz rację...... ludzi na wodzie coraz więcej a o żeglarza coraz trudniej. 
Choć oni nadal są tylko ich mniej widać , cicho przemykają między rozwrzeszczanymi jednostkami , poznają się na odległość a jak trzeba poratują ( parę razy holowałem i wyciągałem z trzcin ) , cumują na uboczu niemal nigdy w porcie. Cumowaliśmy kiedyś w trzy jednostki ,po kilka metrów od siebie,  zupełnie obce, przypadkowo znaleźliśmy się w tym samym miejscu , dzień się kończył a miejsca do cumowania mało. 
Na pokładach była taka cisza i spokój że nikt nikomu nie przeszkadzał , gdyby nie widok stojących jachtów to na słuch nie do stwierdzenia że ktoś obok stoi. 
Poranna kawa , rozmowy ....... i każdy popłynął w swoją stronę w całkowitej ciszy. 
Innym razem stoimy w dwa jachty, ptaki śpiewają , nawet słychać jak ryby oddychają pod wodą a tu ładuje się turysta z rozwrzeszczaną załogą , z daleka wykrzykuje mnóstwo komend , rejwach na całe jezioro , trzeba było pilnować żeby w burtę nie wpłynął.Wyległa szarańcza na brzeg , latają po krzakach bez saperek , próbują rozpalić ognisko ........ następnego ranka wstałem ze słoneczkiem koło 5ej i bezszelestnie sobie odpłynąłem licząc że już ich nigdy nie spotkam.  
Zwiększająca się ilość turystów/użytkowników może uprzykrzyć dlatego wielu przeniosło się na słone. 
Niestety o ciszę i rozsądek coraz trudniej a o całkowity brak wyobraźni w zachowaniu coraz łatwiej. Ludzie się zmienili tylko oni sami już tego nie widzą.
		 
		
		
		
		
		
		
			
				__________________ 
				AT03
			 
		
		
		
		
	 |