Napiszę trzy słowa, jeżdziłem chyba ze wszystkim. Były kufry ameliniowe i różne torebki mniej lub bardziej budżetowe. Aluminiowe wciąż mam na GS, bo takie z nim przyszły, ale już przymierzałem do nich zestaw Mosko, który bardziej pasuje do mojego sposobu używania moto. Aluminiaki są dobre do takiej turystyki bardziej asfaltowej, gdzie gleba nam się nie zdarzy.
Mam w użyciu kilka zestawów Mosko i chyba Recklessa uważam za wzorowego. Mam też jakiegoś Wolfmana, ale jest to inna liga jeśli chodzi o wytrzymałość. Z polskich produktów znam Mirka z XCountry no i używałem kiedyś rogali od Exa, ale czasy się zmieniły, rogale już się postarzały i Mosko są dla mnie the best.
Mam też jedne adventurowe kufry plastikowe. Wyglądają paskudnie, trochę jak czerne spłuczki od kibla. Otrzymałem je z jedną DR i nawet nie zwróciłem na nie uwagi. Przyjrzałem im się dopiero po trzeciej solidnej glebie. Nic im się nie stało. Poszperałęm w sieci i zobaczyłem że to Mule Packi i kosztują jakieś chore pieniądze. Po zgubionym deklu przejechało kilka ciężarówek i wciąż nadawał sie do użytku. Nie wiem co to za materiał, ale chyba w podróż dookoła świata zabrałbym właśnie je.
Kluczem jest pakowanie/przeznaczenie. Myślałem o tym wczoraj wkładając do GSa składane krzesełko. Umarłbym ze wstydu gdybym je miał na 690 czy deerce.
Generalnie na lekkim na lekko, a na ciężkim trzymać się czarnego

Kufry łamią nogi - sam widziałem. Rozpieprzają się po szlifie że nie wiadomo co z tym zrobić - sam widziałem. Z zalet mają wodoodporność i utrudniony dostęp do wnętrza dla niechcianych gości.
Sakwy mają same zalety, wadą jest tylko to, że łatwiej je podprowadzić. No i kozacko wyglądają
Tankbagi dla mnie nie istnieją, a torba nie może leżeć na siedzeniu z tyłu. Australijczycy nauczyli mnie jeżdżenia z plecakiem. To nie takie głupie. To tyle na temat mojej religii pakowaniowej.