Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17.01.2020, 17:45   #10
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,176
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 7 miesiące 1 tydzień 6 dni 22 godz 20 min 30 s
Domyślnie

Z rana po śniadaniu ruszamy. Pani jak obiecała o 6 już była w kafe. Zauważyłem ją z daleka jak szła z odległych zabudowań w moim kierunku.


Dolatujemy do granicy Dagestanu z Kałmucją i tam oczywiście post. Szybka odprawa paszporty spisane i lecimy dalej. Krajobraz już był płaski a teraz to już naleśnik w zasadzie. Wokół drogi pojawiają się słone jeziorka znane mi już z Kazachstanu i stepowa roślinność.


Zatrzymujemy się w tym upale na lody i napitki. Potem po raz kolejny na tankowanie. Droga się dłuży niesamowicie. Jedzie się kiepsko ale wreszcie udaje się dojechać do Elisty. W sumie to nic mnie tam nie porwało. Wbiliśmy się do centrum, zjedliśmy europejskie jedzenie smakujące podle i wyjechaliśmy. Droga wiedzie nas w kierunku Wołgodońska. Od startu mamy do pokanania nudne 500 km. Droga do Elisty była mało ciekawa ale ta za nią w kierunku Wołgodońska jest już znacznie przyjemniejsza. Stepy ustąpiły miejsce ogromnym polom uprawnym, wszędzie jak okiem sięgnąć widać pola na których pracują kombajny. Na drodze ruchu nie ma wielkiego a większość pojazdów stanowią tiry, które zwożą ziarno z pól. W oddali widać unoszący się w niebo pył po koszeniu.
Wystarczy spojrzeć na zdjęcia satelitarne żeby przekonać się o czym jest mowa. Pola zaczynają się tuż za Elistą i ciągną się do Wołgodońska około 250 km. Nie ma tam nic innego. Nuda , nuda i jeszcze raz nuda. Nie lubię takich tras gdzie nie ma na czym oka zawiesić, nie ma ruchu (to akurat dobrze) ani wielu zabudowań. Z perspektywy czasu nie wybrałbym tej trasy po raz drugi choć trzeba przyznać że z Artezjan prawie do Wołgodońska pomijając Elistę jazda mimo , że nudna idzie dość sprawnie.
Sam Wołgodońsk też jest ciekawym miastem bo jednym z najmłodszych w Rosji. Powstał przy okazji budowy Cymlańskiego Węzła Wodnego. Brzydko tam jak cholera a jedyne co zapamiętałem to gigantyczna elektrownia atomowa ale ja akurat lubię takie industrialne konstrukcje.
Do miasta wjeżdżamy w poszukiwaniu noclegu ale jakoś nie możemy nic namierzyć. Miasto nie jest duże jak na Rosję to raczej miasteczko. Znajdujemy coś na wylocie i postanawiamy tam dojechać. Jakaś zona oddycha Czajka. Nie chce nam się bo jesteśmy zmęczeni ale łatwo nie będzie. Mamy zjazd z głównej trasy ale jeszcze postanawiamy zatankować żeby nie robić tego jutro tylko ruszyć z kopyta. Dojeżdżamy pod obiekt ale nie ma wjazdu. Kręcimy się po okolicy i ktoś nam tam wskazuje wreszcie którędy tam wjechać. Oczywiście płot z blachy i brama takiej samej konstrukcji. Domofon, dzwonię i brama się otwiera na nowy inny świat. Fajny komunistyczny ośrodek nad rzeką. Pokój a w zasadzie apartament też spoko. Mamy 2 pokoje z kuchnią i łazienką. Jest OK.
Zalogowani, poprani walimy piwko na tarasie przed ośrodkiem. Po ciemku idziemy jeszcze sprawdzić gdzie tu jest rzeka i w sumie po tułaczce po krzaczorach do dziś nie wiem czy do wody udało się dojść czy też nie. W każdym razie wrócić się udało. Walimy w kimę, zmęczeni dzisiejszą trasą. Zrobiliśmy ok 6 stówek ale upał stepów wyssał z nas życie. Jutro dalsza droga.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem