Dzień 13
Mój plan na dzisiaj to zwiedzić opactwo w Sankt Gallen, które położone jest na wschodnich rubieżach Szwajcarii. Aby do niego dotrzeć muszę przejechać niemal cały kraj z zachodu na wschód. Po chwili okazuje się, że podróż obfituje w nieoczekiwane korekty trasy. Winne są znaki zabraniające wjazdu dla motocykli ustawione nie wiedzieć czemu na licznych odcinkach mojej marszruty. Trzeba z konieczności szukać innej drogi. Pomykam tak około godzinki. Wreszcie zatrzymuje się u stóp potężnej fortecy Aarau. Wypatruję niewielki parking na tyłach i idę ku wejściu. Pomimo tego, że twierdza mieści co najmniej kilka różnych urzędów oraz instytucji to jak na złość dzisiaj jest nieczynne dla zwiedzających. Nie da się nawet zajrzeć na dziedziniec, gdyż trzeba znać kod do drzwi albo meldować się jakiemuś cieciowi. Odpuszczam temat.
Potężna twierdza w Aarau nad rzeką Aare (Szwajcaria)
1.jpg
Domy w Aarau
2.jpg
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko włączyć się w sznur aut poruszających się autostradą. Dobrze, że zaopatrzyłem się w winietkę jeszcze w Niemczech, jeden problem z głowy. Do Stankt Gallen docieram około południa. Tu czekały na mnie problemy z poruszaniem się motocyklem po centrum. Parkingi podziemne a jakże są ale nie dla jednośladów. Nawet nie próbuję tam wjechać, bo zaraz pojawi się donosiciel albo strażnik miejski względnie obydwaj. Złośliwe nakazy wykierowują mnie ciągle w odwrotnym kierunku do zamierzonego. Kręcę się bezużytecznie prawie godzinę. Wreszcie udaje mi się odnaleźć coś, co z grubsza przypomina miejsce przeznaczone dla motocykla, taki wąski prostokąt. Przypinam klamoty, a następnie udaję się w stronę opactwa benedyktynów.
W przeciwieństwie do odwiedzonych niedawno kościołów francuskich, ten szwajcarski swoją architekturą wcale nie zdradza wyjątkowo starej metryki (założono go w VIII w.). Na zewnątrz, a także w środku dominuje ozdobny barok z XVII stulecia. Najciekawszą częścią kompleksu jest biblioteka przechowująca cenne rękopisy, które można podziwiać za słoną opłatą. Nie spodziewałem się, że w budynkach klasztornych funkcjonuje zwyczajna szkoła. Triumf świeckości nad religią podkreśla boisko sportowe postawione na miejscu dawnego wirydarza.
Opactwo benedyktynów w Sankt Gallen (Szwajcaria)
3.jpg
Boisko w centrum zabudowań klasztornych w Sankt Gallen
4.jpg
Barokowe wnętrze katedry w Sankt Gallen
5.jpg
Zdążam z powrotem do motocykla. A niech to zaczyna lać. Postanawiam gdzieś przycupnąć na mały posiłek. Chowam się szybko do pierwszej lepszej knajpy. W zasięgu wzroku była turecka, gdzie zamawiam kebaba z kawą. Czekając, aż przyniosą ten wybitnie szwajcarski specjał rozmyślam nad tym co zaparkowało za oknem. Są to mianowicie rowery elektryczne z tablicami rejestracyjnymi. Dziwne, byłem w Szwajcarii na tygodniowej wycieczce SH-czem w 2016 roku ale czegoś podobnego jeszcze wtedy nie było. Przynajmniej ja nie pamiętam. Dla mnie takie podejście do nowoczesności to masakra. Zdaję sobie sprawę z tego, że ci ludzie nie chodzą na stronę bez kilku zezwoleń ale państwo policyjne też powinno mieć jakieś granice. Oczami wyobraźni już widzę naszych pomysłowych włodarzy, którzy "w trosce o bezpieczeństwo" wprowadzają podobne bzdury: prawo jazdy na hulajnogę oraz wrotki a na koniec kartę pieszego... Obym tego nie dożył. Przyspieszam tempo konsumpcji i chodu stąd.
O zgrozo tablice rejestracyjne dla rowerów w Szwajcarii (zdjęcie z internetu ale tak to właśnie wyglądało)
6.jpg
Niestety deszcz nie ustaje. W tym miejscu warto pochwalić opony Afryki (Dunlop Trailmax), które wg. mnie spisują się rewelacyjne, zgłasza na mokrym. Pomimo tego uważam. Głupio było by zliczyć niepotrzebnego szlifa. Pojawiam się w znowu w Niemczech, lecz tym razem w innym landzie - Bawarii. Jest już godzina 19, czyli nadeszła pora szukania noclegu. Na szczęście przydrożny hotelik oferował wszystko to, czego turyście potrzeba. Szybko, sprawnie i na temat. Po prostu zjeżdża się z drogi, bez dodatkowych opłat parkingowych, zero formalności. Płatność za pokój oraz kolację przy wyjeździe. Nawet paszportu nie chcieli oglądać. To lubię.
Szwajcarskie krajobrazy, bardzo ślisko.
7.jpg
W Bawarii też leje.
8.jpg
Przydrożny hotel w Niemczech.
9.jpg
c.d.n.