Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01.10.2019, 12:18   #39
teddy-boy
 
teddy-boy's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: May 2014
Miasto: Warszawa
Posty: 1,416
Motocykl: nie mam AT jeszcze
teddy-boy jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 3 dni 22 godz 4 min 14 s
Domyślnie

Dzień 4 i ostatni.

Wstaję rano a Jarek daje chrapie snem pijackim. Postanawiam iść do sklepu po coś na śniadanie. Szukając sklepu dociera do mnie, że ja co rano chodzę po zakupy na śniadanie a Jarek śpi…

Leniwe pakowanie przyspiesza nam Pani, która przychodzi odebrać pokój i klucze. Ekspresowo startujemy w stronę przejścia granicznego, no ale zaraz, zaraz… chyba o czymś zapomnieliśmy! No tak, trzeba zrobić zakupy, suwenirów dziatkom nakupić. Kierunek market, kolejno każdy kupuje pamiątki Potem stacja i do pełna.

Na granicę docieramy gdzieś koło 11 i nie polecamy tej godziny. Dłuuuga kolejka złożona w połowie z Białorusinów a w połowie z Polaków. Wszyscy się znają, bo wszyscy są tu codziennie. Więc stajemy się małą atrakcją – nowe twarze na granicy
Polacy biorą nas pod skrzydło, tłumacząc zawiłości przejazdu przez stronę białoruską. Co warto kupić, czego nie. Gdzie chować fajki i kto na której bramce jest spoko i przymyka oko. Kto jest pierwszy raz, może się naprawdę pogubić. Tu dowodów rejestracyjny i zielona karta, szlaban, 4 kolejki, na tablicy wyświetlają nr rejestracyjne, wtedy jedziesz na kolejne szlabany a tam tylko paszport. Potem papiery które dostaliśmy na wjeździe i kontrola. Kolejny szlaban i znowu tylko paszport. Pieczątka i już prawie możesz jechać, ale jeszcze ostatnia kolejka, gdzie sprawdzają tablice i już możesz wjechać na most graniczny…

Prawie się wkopujemy bo pani zadaje mi znienacka pytanie gdzie byliśmy, a ja zaczynam jej opowiadać… Ona robi coraz większe oczy a Jarek mi przerywa „hehe, nie no, przecież tylko w Brześciu byliśmy!” A no tak, tylko w Brześciu. Pomyliłem się, bo w czerwcu byłem i to wtedy było, rozumie Pani
A pan to co robił w Górnym Karabachu? – pyta pani Jarka. Eee, no na motocyklu jeździłem! Górny Karabach to jakiś polityczny wróg? Łukaszenko nie lubi i najchętniej by nakrzyczał w telewizji na nich?
Żeby było weselej, to pada system, nie można zeskanować naszych voucherów i czekamy bez końca.

Pełni nadziei, że już po naszej stronie będzie szybciej, omijamy bokiem kolejkę samochodów i po chodniku ustawiamy się do jednej z bramek. – Mandacik 250 PLN za jazdę po miejscu niedozwolonym chcecie? Pyta nas polski strażnik. Ech…
Na szczęście młody celnik każe otworzyć po jednej torbie, gdzie na wierzchu, dla podpuchy, kładziemy po jednej butelce lekarstwa na żołądek i duszę. Tylko tyle macie? Tak jest! OK, to wszystko, szerokości.

Granicę przejeżdżamy koło 15 dopiero. Obieramy kurs na Siedlce i jazda po czarnym. Po drodze obiad w przydrożnym zajeździe. Jarek się spieszy do domu, więc się żegnamy. Odkręca mocniej i znika mi z oczu. Ja się nie spieszę, więc odbijam przed Siedlcami na Węgrów i wracam sobie offem swoim utartym już szlakiem „działka – dom”

Zdjęć brak, bo na granicy nie wolno, a potem już nie było co fotografować.

Jak było? Zajebiście.
teddy-boy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem