Udało się ruszyć z lekkim poślizgiem bo intercity z Białegostoku był opóźniony ponad 20 minut. Pierwsza refleksja po kilku kilometrach, jest głośniej niż w warunkach optymalnej temperatury. Większość drogi ze słońcem ale spory wiatr, temperatura max 12 stopni w porywach większość czasu 9. Przed Brnem boczny wiatr skutecznie nas wychłodził . Krótki postój w Mikulowie i tankowanie na Shellu, po ruszeniu silnik trochę kaprysił, myślę że nigdy więcej na tej stacji nie zatankuję. Przejazd przez Wiedeń imponuje masakryczny ruchem ale o dziwo nic się nie korkuje i jest jedna różnica w porównaniu do obwodnicy Krakowa, na tej krakowskiej poruszamy się w atmosferze którą można kroić i ciężko nią oddychać. Po zmroku jazda jest fatalna a wszystko odbywa się przy prędkościach 120-130 i z pojazdami otaczającymi nas z każdej strony, temperatura też nie rozpieszcza bo spadła do 6 stopni. Jutro byle jak najszybciej dojechać w rejon Adriatyku tam powinno być cieplej.
Zdrowia
Nocleg w hotelu coś jak nasze hotele robotnicze, tylko czyściej.

Piątkowa dojazdówka

Było nawet fajnie tylko kompletnie pogubiłem się po zjeździe z gór gdzie nie było praktycznie ruchu, a w mieście Lucca to jakby sezon już trwał w najlepsze. Wylądowaliśmy w Livorno które nie zachwyca, teraz sobie przypomniałem że już tam byłem na terminalu promowym jadąc na Sardynię. Trochę się zrelaksowaliśmy przed zaokrętowaniem.

A to nasz statek nomen omen Zeus Palace. Odstaliśmy swoje przed wjazdem na pokład, organizacja i oznakowanie dojazdu fatalne, krążyłem ze dwa razy, na miejscu wolna amerykanka i ponowny brak informacji. Następna godzinę obserwowaliśmy wyładunek i załadunek ciężarówek. Noc w kabinie nawet spokojnie minęła, ale te opowieści o pustym statku całkowicie się nie sprawdziły , może nie pękał w szwach ale przy śniadaniu była kolejka. Gdy już mówimy o posiłkach to 12,5 EUR na osobę za śniadanie i obiad jest dobrą ofertą, nawet gdy śniadanie skreślimy z listy. Bo co to za śniadanie, croissant, kawa i napój, przez przypadek wziąłem dwie bułki i masło bo myślałem że jakiś przydział wędliny lub sera będzie, masło udało się zwrócić a bułeczki kosztowały mnie 1 EUR. Obiad nie do zjedzenia jak ktoś weźmie wszystko co przysługuje, śmiało wystarczy na dwie osoby, piszę oczywiście subiektywnie. Czas oczekiwania na zejście do motocykla, po przybyciu do Palermo trochę długi a sama jazda na kwaterę dała nam przedsmak kultury jazdy, przynajmniej w mieście. Jutro na spacer po Palermo wybieramy się autobusem i robimy je z buta
No i po godzinie 17 zaczyna się odczuwać chłód i dobrze kończyć jazdę przed zmrokiem, oczy już nie te same, a nigdy nie lubiłem jazdy po ciemku, zero frajdy z pokonywania zakrętów.