Cytat:
	
	
		
			
				
					Napisał  zaczekaj
					 
				 
				Nie wiem, nie znam się   
Tak jak opisałam. Marcin z powodów paliwowych bądź Trampkowych nie podjechał pod przełęcz AK BAJTAŁ. Przełęcz ma 4655 m npm. Bartek z Markiem pomagali mi a Łukasz sobie zniknął. Marcin został sam bo tym razem nie miał mu kto pomóc. 
 
Nie czuję się z tym dobrze bo nigdy w życiu nie zostawiałam ludzi. Jestem raczej z tych osób co zawsze się patrzą w lusterka czy towarzystwo się nie pogubiło bądź jak jest awaria to zawsze z pechowcem czekam. 
 
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk  
			
		 | 
	
	
 
hmmm z mojego punktu widzenia to wyglądało inaczej. Po pierwsze nie zniknąłem tylko ledwo wczołgałem się na przełęcz, gdybym się zatrzymał to już na pewno bym nie ruszył.  Potem wyłączyłem silnik i jechałem ile się dało bez uruchamiania silnika. Zatrzymałem się i czekałem na resztę. 
Po 30 minutach , przejechaliście obok mnie więc wsiadłem na motor i za  Wami. 
Nie mam pojęcia co się działo z tyłu, oraz nie czułem się na siłach żeby wracać bo afra ledwo sobie radziła. Cierpliwie czekałem na resztę ekipy. 
Moim zadaniem było prowadzenie ekipy , jechanie jako pierwszym i gadanie po rosyjsku 
Pamiętasz co mi powiedzieliście jak się zapytałem gdzie Marcin ?
Odpowiedź była mniej więcej taka: Uzgadnialiśmy , że jak nie będzie dawał rady to się rozdzielamy.
Wszyscy wiedzieli , że ma nieprzygotowany motocykl, który na wysokości nie chciał jechać, opony szmaty, widzieliśmy co się dzieje w lekkim terenie. Marcin olał sprawę przygotowania maszyny, serwis robił dwa lata temu.
Ja na pewno nikogo bym nie był w stanie holować, sam wjechałem tam siłą woli  i rozpędu. 
Przez sms ustaliłem z Marcinem że za 5 dni spotykamy się w Kirgistanie. 
Ogólnie słabo wyszło i każdy był trochę winny.