Cytat:
Napisał jagna
Już Cię lubię
Pierwszy raz jechałam Transalpiną (jeszcze jako pasażerka) chyba w 2005. Motocyklem o pewnie podobnym zawieszeniu do Twojego.
Asfaltu jeszcze nie było, może fragmenty.
Do dziś pamiętam zakwasy w łydkach spowodowane wbijaniem się stopami w podnóżki celem ochrony kręgosłupa
A Navaja, który jechał z nami, musiał szukać spawacza, bo puściły spawy w stelażach kufrów.
|


Przecież to było dopiero co raptem 13 lat temu. Jak można szczegółów nie pamiętać?

Co Wy tam w tym Lubuskim palicie?
2 lipca roku pańskiego 2005 nie jechaliśmy Transalpiną tylko ze wschodu na zachód drogą 7A, która to w miejscowości Obarsia Lotrului krzyżuje się z Transalpiną. Lało jak z cebra cały dzień, droga tak samo w szutrze jak Transalpina, mróz ze 20 stopni i błoto po łydki

spowodowały, że po zjedzeniu w w/w miejscówce obiadu - o tutaj, pamiętam, że jadłem podwójny cascaval w panierce:
IMG_0257.jpg
podjęlismy decyzję, że nie jedziemy na Transalpinę.
Stelaże padły dwa dni wcześniej na dojeździe do Cabana Vojna, która to miała być super luksusem do spania a okazała się zapchloną budą. Dzień później spawali je w autoryzowanym serwisie ARO

, gdzie sam kierownik w szarym kitlu pracę nadzorował.
Dredd, sorry za off top.
Pisz Pan dalej. Czyta się.