Uratowani !!!
Godzina 23 jestem w domu w Niebylcu dzisiejszy mój przebiag 785km rekord, dupa mi odpada, trzeba pomyśleć nad siodłem. Podos jeszcze więcej przywalił, 860 mi tytaj pisze.
Ostatnim momentem wspólnej jazdy była próba wyprzedzenia czarnej chmury na autostradzie z Koszyc do Presova gdzie ubrałem na siebie żółtego kondona i nastała rozłąka. Podos do krakowa ja do domu.W Rumuni, piękne widoki i trasa chwilami przypominająca autostradę a chwilami szutrową drogę we wsi gdzie diabeł mówi dobranoc. Na Węgrzech cieplutko jak w środku lata pola błyszczące złotem kwitnącego rzepaku i zapach przepełniający zmysły a ponadto słońce chylące sie ku zachodowi i kręta podrzędna i gładka jak stół droga sprawiały, że jazda przez ten kraj zapadła mi mocno w pamięci.Słowacja gdzie gore puszcza wodę po 80km w deszczu i Polska nocą mokra ale bez deszczu

Zaczęlismy o 7 a skonczyliśmy z koncem dnia.
Było genialnie!!!