Wjeżdżam na górę a tam problem,widzę w oddali grzbiet na który powinienem wjechać lecz krążę po wertepach na wzniesieniu nie mogąc znaleźć przejazdu,dopiero kiedy wjechałem głębiej w las zobaczyłem zarys dawno nie używanej ścieżki która przez wąwóz doprowadziła mnie jak sprawdziłem w domu na Skeilę pierwszy szczyt pasma Borżawy
DSC08920.jpg
DSC08921.jpg
Nawigowanie od tej chwili stało się proste, prowadziła mnie droga w postaci dwu zarośniętych kolein po pojazdach które tam kiedyś przejechały,co prawda nie miałem pewności czy dobrze jadę bo mapy które miałem nie obejmowały tego obszaru ale nie miałem innej możliwości,zerkałem co jakiś czas na satelitę w telefonie upewniając się że jestem na grzbiecie pasma
20180430_133018.jpg
20180430_133025.jpg
Jazda tymi koleinami była bardzo męcząca,na 2 i bardzo rzadko na 3 biegu i wymagała skupienia żeby nie zrobić sobie kuku,a odcinki leśne to ciągła walka z powalonymi drzewami i zalegającymi na drodze gałęziami
Podejrzewam że nikt tam jeszcze nie przejechał bo dla pasterzy jeszcze nie urosła trawa
20180501_003407.jpg
Po ok 2 godz jazdy zauważyłem oznakowanie żółtym szlakiem,jest dobrze ucieszyłem się i po niedługim czasie pojawiła się ścieżka wydeptana przez piechurów i od tego czasu miałem widok na wioski położone w dolinie, zrobiło mi się raźniej prawie jak w domu (chyba Korytyszcze to zdjęcie z krzyżem)
DSC08923.jpg
DSC08924.jpg
Kiedy dojechałem do podnóża szczytu Kuk to już cywilizacja,ślady samochodu terenowego którego zatrzymał śnieg i resztki obozu
20180501_013144.jpg
20180501_014022.jpg
DSC08932.jpg
DSC08933.jpg
[
20180501_014030.jpg
Na szczycie odpoczynek
Po zjechaniu ze szczytu pyrkam sobie kamienistą rozjeżdżoną drogą kiedy znienacka zaatakowały mnie dwa podjazdy,pierwszego zlekceważyłem i musiałem ponad połową podjazdu zawrócić i osunąwszy kilka kamieni za drugim razem udało się
Za podjazdem spotkałem sympatycznego piechura Siergieja który w czasie urlopu chodzi sobie po górach,to był trzeci dzień jego marszu z całym wyposażeniem
20180430_125859.jpg
Drugi podjazd widziałem z daleka jadąc po polanie w zbliżającym się lasku nie wyglądał groźnie,kiedy zbliżyłem się do niego zobaczyłem potężny podjazd całkowicie rozpierdzielony przez walczące tam terenówki
Zakląłem pod nosem i bez zatrzymywania się zastosowałem technikę razwiedku bajom ale niestety 20m od szczytu stanąłem
W pierwszej chwili pomyślałem o wyniesieniu rogala z gratami i próbą podjazdu ale zobaczyłem z boku w lesie drugie rozryte koleiny z mniejszą ilością kamieni,więc na dół gdzie zapiąwszy dwójkę ogień w górę i po pięknej walce wjechałem na górę
Ptaszki ćwierkały że te rozryte podjazdy to sprawka Mirmiła