Metę pierwszego dnia wyznaczyłem na Roztoczu. W Szałasie nad Tanwią.
Chwilę mi zajęło zlokalizowanie tego przybytku. Koniec języka za przewodnika. W sklepie u Gargamela dowiedziałem się, że należy jechać tam przed siebie, przez zajebisty piach, dalej w górę i za jakieś 500 metrów po prawej stronie będzie skręt do szałasu. Fajnie. Zmierzchało już a jeszcze nie dotarłem na miejsce. Nie wiem co sobie myślałem. Że będzie tam wiara, ognisko itp....
Pustka, cisza, baza ludzi wymarłych. Takie odniosłem wrażenie.
At była stanowczo za daleko bym ją mógł zostawić na pastę wilców.
Zawróciłem i zorganizowałem sobie nocleg ....

Księżyc, mój przyjaciel ....