29.Alexandroupoli-Kalamitsi 17.07
116265-116657/392
Wtorek! Jesteśmy umówieni na dziesiątą u mechanika, więc mamy dużo czasu. Ostatnia kąpiel w morzu, ostatnie fotografie tego zakątka przy wschodzie słońca.
Przed wizytą w sprawie napędu, zatrzymujemy się żeby pożegnać się z Gimmim, Grekiem który wskazał nam mechanika.
Gimmi, że często jeździ do Turcji, w związku z tym zamienił resztę naszych Lirów tureckich na Euro.
Przyjeżdżamy na umówione miejsce o umówionej porze. Coś się wydarzyć musiało ze strefą czasową bo mechanik przyjechał o godzinę później niż zapowiadał. Muszę brać poprawkę na niestabilność upływu czasu w tym rejonie Europy.
W związku z tym korzystamy z pogody, choć lepsza była by plaża.
Jest jedenasta. Przyjeżdżam mechanik z łańcuchem i zębatkami. Nie wiedziałem jaki kupi łańcuch prócz tego że DID. Okazuje się że mamy najmocniejszy z najmocniejszych i jeszcze złoty, choc nie wiem co za różnica.
Nowe zębatki.
Łańcuch.
A tu zużyte.
To przednia zębatka. Wytrzymała 32 tyś km.
Łańcuch i tylna zębatka z takim samym przebiegiem.
Narzędzia w ruch.
Tu już nowy na swoim miejscu. Nie przeszkadzają bagaże.
Zakuwanie.
W międzyczasie okazało się że zdawcza jest od starszego modelu TDMki. Czekamy na wymianę w sklepie oglądając warsztat.
To nic. Za 20minut w rękach już jest właściwa. Esjot made by Germany. Brzmi obiecująco.
Operacja z zegarkiem w ręku trwa półtorej godziny plus 20 minut na wymianę zębatki w sklepie na właściwą dla modelu i rocznika.
Około trzynastej już jedziemy swoją drogą, opuszczając Trację na rzecz płw. Halcydyckiego.
Mijając przepiękne okoliczności natury, góry Cholomontas z ich krętymi drogami, dojeżdżamy na środkowy palec Chalkidiki – Sithonia.
Mijamy małe wioski i miasteczka.
Ale przede wszystkim skały.
Ratujemy od przejechania kosmitę.
A tu niespodzianka. Skały jak w Kapadocji Tureckiej.
Widać już morze.
Z mapy nie wynika że na wybrzeżu jest aż tyle kampingów. Można przebierać w ilości gwiazdek, dostępnych udogodnień i w położeniu.
Zakładam że znajdziemy coś w Kalamitsi i tam też jest miejsce na namiot na prywatnym kempingu przy plaży.
Tsitreli, to kameralny kemping położony tuż przy plaży. W lipcu niemal wszystkie parcele zajęte przez postawione na stałe przyczepy wielkości największego kontenera a przed nimi przeważnie Włoszki ze swoją dziatwą.
Po drobnych negocjacjach z uprzejmym właścicielem nie zdążyliśmy rozstawić namiotu a już pani z obsługi niesie do nas plastikowy stolik i krzesełka. Obok stoi wielka lodówka a nad tym wszystkim siatka rzucająca cień. Sanitariaty bardzo czyste, zadbane. W każdej kabinie prysznicowej jest mydło w płynie. Można zrobić małe zakupy na kolację w sklepie na terenie kempingu. Do plaży pięknie położonej w zatoczce wśród wystających opodal z wody skał 20m. W morzu i na plaży piasek, co nie jest takie oczywiste w Grecji.
Cena: 17Euro za 2osoby, namiot i motocykl. Lodówka, prąd, stolik i krzesełka w cenie.
Jest późne popołudnie. Idziemy na plażę.
Tak kończymy dzień.
Dla dociekliwych: N39.99220 E023.99191
http://goo.gl/maps/pbWPv