odnośnie samej podróży z Kołobrzegu. Na Bornholm mieliśmy luz i wygodę. Przespaliśmy cały rejs. W drodze powrotnej na wejściu rozdawali torebki i ludzi było full. Później dowiedziałem się po co te torebki

50% ludzi z nich skorzystało... Ja na szczęście nie, ale bałem się cokolwiek zjeść.
Jako zachętę napiszę, przy korzystaniu z tanich pól namiotowych, zaopatrywaniu się w marketach, wydaliśmy mniej kasy niż na regularny wyjazd nad polskie morze przy spaniu na kwaterze i jedzeniu na mieście. Dla mnie warto!
Odnośnie tras rowerowych są po prostu wszędzie.
Północ wyspy jest bogata w przewyższenia. Można poczuć w nogach każdy kg bagażu