W moim odczuciu większość ograniczeń prędkości była dostosowana do warunków jazdy.
Czyli jeśli było 70, to da radę jechać i 90, ale te 70 nie było karą. To samo w miastach - progi zwalniające co kilkadziesiąt metrów, gęsta zabudowa, zakręty i światła samoistnie skłaniają do odjęcia gazu.
Czasem wystarczy dostosować się po prostu do rytmu lokalsów - tam gdzie można, przyspieszą, a tam gdzie trzeba restrykcyjnie przestrzegać ograniczenia (np. okolice szkół) - zwolnią.
Dubel - a czasem nie jest tak, że jeśli nie masz z czego zapłacić mandatu to idziesz na kilka dni odsiadki do norweskiego więzienia?
