Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06.12.2016, 21:59   #98
mikelos
 
mikelos's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Feb 2011
Miasto: okolice Pruszkowa
Posty: 663
Motocykl: Husqvarna 701
mikelos jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 6 dni 13 godz 37 min 43 s
Domyślnie

Kierunek - Sajgon

Wieczorem nie miałem pod ręką aparatu a miasto kusiło by pstryknąć kilka zdjęć. Rano umawiam się z chłopakami, że poturlam się po mieście samemu - zjem śniadanie, pstryknę foty i wrócę do hotelu by spakować się w dalszą podróż. Tam gdzie wieczorem miasto tętniło życiem i handlem ciuchami, przed południem trwa handel kwiatami, warzywami i owocami. Kolejny dowód na pracowitość i przedsiębiorczość Wietnamczyków.

















Miejscami widać europejski styl knajp, trochę architektury i resztki europejskiego planu urbanistycznego w ulicach - szerokie arterie, ronda, fontanny. Po wielu dniach jazdy po typowo wietnamskich miasteczkach, ten powiew europy przypomina nam, że powroty są do dupy i nieuchronnie zbliża się czas powrotu do codziennych realiów - fuck









Najfajniejszą rzeczą w Dalat jest jednak centralne jezioro. Dzięki alejkom i znośnej temperaturze, jest to pierwsze miejsce w którym widzę biegaczy - wszędzie indziej zostaliby rozjechani przez motocykle





Pakujemy graty, tankujemy, robimy szybki serwis (klakson, taśmy do troczenia) i ruszamy - robi się południe i słońce napieprza już całkiem solidnie. Z każdym kilometrem pędzimy w dół, zakręt za zakrętem wśród lasów piniowych. Wietnamczycy mają słabą technikę jazdy w zakrętach, jeżdżą na kwadratowo zupełnie nie składając się na łukach. Wyprzedamy wszystko co turla się przed nami, jedynie słabe hamulce ograniczają naszą fantazję





Po wyjechaniu ze strefy lasów, jedziemy przez tereny rolnicze klucząc po różnych lokalnych drogach - trochę chcąc uniknąć jazdy głównym szlakiem, trochę przez przypadek. Wmawiam sobie, że tak jest fajnie i bardziej w stylu adwenczer ale zawieszenie wybiera tylko nierówności grubości monety, resztę amortyzuję tłustą dupą



Staramy się objechać duży sztuczny zalew, meandrujemy wąskimi drogami mniej więcej we właściwą stronę. Dróg na nawigacji już dawno nie widać, z każdym kilometrem jesteśmy jednak coraz bardziej w czarnej dupie. Na jakimś stromym odcinku, mój dupowóz bezczelnie wywraca się na postoju. Klnę, nawet nie mogę się odlać spokojnie.





Zwykła parkingówka, ale nóżko-stopka wybrała wolność. Oglądam mocowanie, widać że niejeden spawacz zostawił tu swój autograf. Wrzucam żelastwo do koszyka, zgrzytam ze złości zębami i w dalszą drogę ruszam niczym sparaliżowany bocian - dyndając lewą nogą w powietrzu. Bardzo zabawne...



Nawet już nie udajemy że nawigujemy, po prostu jedziemy na pałę licząc że droga nas jednak gdzieś doprowadzi...



....doprowadziła nas na brzeg jeziora w krzaczory Rechocząc zawracamy w miejscu - na tych sprzętach można to zrobić na tylnym kole, w miejscu, paląc fajkę i stojąc w klapkach.



Jazda pod górę, na łysych kapciach, po kamyczkach i suchych gałęziach, z jedną nogą w górze - bardzo to było relaksujące. W najbliższej wsi za 10 tys VND kolejny spawacz zostawia swój autograf. Ten przynajmniej jest artystą - spawa stopkę krzywo - macham ręką. Mam już dość walki z tym żelastwem.



Udaje się nam trafić na całkiem niezłą szosę, co zabawne - nie ma jej na mapie. Kolejne kilometry pędzimy jak wściekłe psy po nowiutkim asfalcie. Mijamy plantacje kawy, rzeczki i mosty - raczej nuda. Takie są uroki wyżyny centralnej.









Docieramy do miasteczka Bao Loc, w którym - oprócz naszej trójki - nie ma niczego interesującego. O dziwo, znajdujemy fajny hotelik - właścicielka mówi nawet nieco po angielsku. Udaje się nam dogadać na tyle, że dostajemy pokój od tyłu - będzie ciszej niż od ulicy. W okolicy nie ma nic ciekawego - typowe rolnicze mydło i powidło - sklepy, warsztaty. Wieczorem idę do salonu masażu - miła pani robi mi miłe rzeczy - było zajebiście





Ujechane: 155 km
__________________
"Jeżeli chcesz uniknąć krytyki: Nic nie mów. Nic nie rób. Bądź nikim" - Arystoteles

Ostatnio edytowane przez mikelos : 07.12.2016 o 21:01
mikelos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem