Z Piły do Zielonej jest jakieś 4 h jazdy, więc musieliśmy się nieźle namęczyć, żeby jechać dwa dni
Rano ustawiam coś na oko na garminie, początek dobry, a później jakiś niedobry rolnik zaorał dróżkę
ale co tam, szkody nie narobimy
Po godzinie wymęczonej jazdy stwierdzam, że chyba mam co najmniej lekkiego kaca po pilskim wieczorze.
Trzeba ciut odpocząć
Raf jest w lepszej kondycji:
Gdzieś za Trzcianką:
Wieś Wołowe Lasy. Ani wołów, ani lasu
I znów Drawieński Park Narodowy
Przebijamy się przez puszczę do Krzyża Wlkp na obiad i z powrotem w las
Raf naczytał się na FAT o słynnej drodze wojewódzkiej DW 133 (relacja znikąd â donikąd, czyli Chełst â Sieraków), no i musimy nią się przejechać.
No nie wiem, asfalt jak wszędzie!
Ale faktycznie, za Nowymi Kwiejcami droga wojewódzka odstaje nieco od reszty:
Moja ulubiona szuter-autostrada
Przez pierwszych kilka km były nawet słupki kilometrażowe
DW 133 bez asfaltu ma kilkanaście km
i ogólnie jest bardzo bajtowa, może kilka łat piachu, na których nawet Jagna nie zdołała się wywalić
No i widzieliśmy, że przejechały nią dwa GSy 1200
W Sierakowie zakupy i szukamy pola leśnego. Ani widu, ani słychu a na mapie było.
Podejście nr 2. Jedziemy 2 km nieoznaczoną ścieżynką w lesie, wątpiąc w cokolwiek. Na końcu mały drogowskaz â do miejsca postoju i jeszcze węższa ścieżynka.
Raf twierdzi, że na pewno nie będzie tam żadnego pola, tylko parking, więc się zwijamy.
Oczywiście jak sprawdziłam później w domu, pole było 200 m dalej
Raf zarządził jednak nocleg na polu, które na pewno istnieje, czyli tam, gdzie spędziliśmy pierwszą noc wyjazdu. Istniało nadal
Pod wieczór Raf z niekłamanym podziwem stwierdził âkurde, daliśmy radę jechać 150 km przez cały dzień!â
I jutro będzie powtórka, bo mamy jakieś 140 km do domu
cdn