Na Hel jedziemy ciut szutrami, reszta boczne asfalty, no a na koniec prosta nuuuuda
Przekonuję się o szybkiej potrzebie wymiany opony oraz klocków, bo mało nie parkuję w klapie samochodu jadącego przede mną, który nagle przypomina sobie, że miał skręcić.
Dobrze, że nic nie jechało z naprzeciwka i mogłam go wyminąć…
Bałtyk we wrześniu
Raf spełniający swoje marzenie:
Dobijamy do właściwego Helu. Skoro we wrześniu nie ma gdzie zaparkować, to jak tu jest w lecie?
Chyba nawet nie chcę tego wiedzieć
Jakby co, to na Helu byłam. I starczy.
Wszędzie stragany i pamiątki
Ale rybka była przednia, fakt
Wracając zahaczamy o Rozewie.
Jest tu latarnia:
i dość wysoki klif.
Na geografii mnie uczyli, że Rozewie to najbardziej na północ wysunięta część Polski.
A tymczasem:
Znad morza wracamy na kreskę – nie mamy już tracka.
Pagórki, jeziorka, zielono, niebiesko, ładne te Kaszuby

Nawet nie chciało nam się aparatów wyciągać
A wieczorem robimy sobie krótki spacer po Kartuzach.
XIV wieczna kolegiata Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny:
I zakupy w Biedronce.
„czterdzieści dwa pięćdziesiąt, jo!”
„proszę”
„Dziękuję, jo!”
Lubię Kartuzy