Gdy tankowaliśmy na stacji w Chorogu, podszedł do nasz bardzo sympatyczny właściciel. Pytał czy czegoś man trzeba.. i takie tam. Po czym machnął do swojego po drugiej stronie ulicy, ten po chwili zjawił się z wiadrem pełnym.... śliwek, a jakże. Mówiliśmy, że nie mamy jak zabrać, że na motocyklach. Zjedliśmy trochę co by przykrości nie robić...Zjedzenie jakich śliwek miało swoje konsekwencje nie wiemy, ale ustaliliśmy że to śliwki

(więcej okaże się jutro)