Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27.09.2016, 19:18   #11
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,171
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 7 miesiące 1 tydzień 6 dni 14 godz 18 min 48 s
Domyślnie

Kirgistan, kolejny dzień podróży.

Spałem źle, w zasadzie prawie wcale. Chyba z powodu wysokości. Wstałem jak połamany, zapuchnięty i zmęczony bardziej niż przed położeniem się.do wyra. Wstaje dzień, nasi gospodarze już się kręcą a ja walę w kierunku jeziora aby zobaczyć ten cud natury z bliska. Song Kul jest przereklamowane. Woda mętna jak w sadzawce a spodziewałem się.pięknej lazurowej wody i cudownego krajobrazu dokoła. Nic z tych rzeczy. Jezioro wygląda jak wielkie bagno położone na gigantycznej zielonej łące. Wokół góry ale ani widok ani woda nie oszałamia. Może przy lepszym świetle, może z góry no nie wiem, nie jestem zachwycony a właściwie mocno zawiedziony tym miejscem. Dodatkowo moje zniechęcenie potęguje fakt że pół nocy nie spałem. Czuję się.podle. Chłopaki pomału wstają i daję cynę naszym gospodarzom że możemy pomału szykować się do śniadania. Siadamy wspólnie do śniadanka. Tym razem towarzyszy nam babcia Asel, która ciągle dopytuje czy komuś nie brakuje herbaty a jak zobaczy pustą miskę natychmiast dolewa do pełna. Na śniadanie mamy miskę ryżu z mlekiem, lepioszki z pysznymi konfiturami. Podczas śniadania postanawiamy że objedziemy jezioro wokół i dalej puścimy się drogą którą polecali nam wcześniej Francuzi w kierunku Jalalabad. Ruszamy po śniadaniu pożegnawszy się.z gospodarzami. Asel prosi żebym koniecznie wysłał jej meila ze zdjęciem, które zrobiłem wczoraj jej i jej ojcu. Obiecuję.że tak się.stanie i gonimy dalej. Wracamy tą samą drogą aż do brodu, który pokazywał nam młody Kirgiz. Dziś jakiś taki głębszy się wydaje ale pokonujemy go bez problemów i jeszcze kolejne dalej. Jedziemy szutrem wokół jeziora.



Wkoło pełno tablic zapraszających do zjazdu i noclegu w jurtach. Gonimy w górę.na przełęcz. Wspinamy się.pomału pod górę serpentynami. U góry robi się.zimno i zalega mgła.


Nynek jedzie pierwszy potem ja i Michał. W pewnym momencie tracę.z oczu Michała. Zatrzymuję się.aby na niego poczekać ale nie nadciąga. Zawracam pod górę, ale nie mam siły, brakuje nogi i gleba. W tym momencie nadjeżdża Michał, który robił foty u góry oraz Nynek, który jak stracił mnie z oczu postanowił zawrócić. Po nieprzespanej nocy nie mam siły. Nie jestem w stanie podnieść motocykla. Chłopaki pomagają a Nynek szyderca oczywiście dokumentuje moją glebę.



Zjeżdżamy na dół, robi się pogodniej, mgła ustępuje i widoki są świetne.


Na dole też jest ładnie.



Jedziemy dalej w zasadzie głównie szutrem, trochę.asfaltu.
Trochę się gubimy wjeżdżając do wioski ale szybko tubylcy kierują nas na właściwe tory. Znów robi się gorąco.

Po drodze zatrzymujemy się na posiłek i tankowanie w malej wiosce.

Dzieciaki chętnie pozują do fotek.

Dalej w drogę. Znów przełęcz ok 3000 metrów, droga praktycznie pusta. Na przełęczy wieje okrutnie ale widoki są przecudowne, fantastyczne kolory i dziwne formacje skalne jakby z błota.






Wiele nie najechaliśmy a dzień już się kończy. Jesteśmy zmęczeni i szukamy miejsca na nocleg. Widzimy rzekę i postanawiamy do niej zjechać.


Niestety rzeka jest rwąca i nie zachęca do kąpieli w dolinie w oddali szaleje burza i coś czuję, że nas też dopadnie. Brak snu i wysokość nad Song Kul dała mi w palnik. Nie mam siły jeszcze chwilę siedzimy przy ognisku, włażę do namiotu i urywa mi się.film. Śpię jak zabity.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem