To może ja zacznę:
Był chłodny już prawie jesienny poranek, 6C robi robotę :-/
Rzeszów 6:45 ogień na Krościenko by na 8:00 zdążyć, pod Dynowem mgła i szadź, wali lodem że gluty w nosie marzną. Im słońce wyżej jest lepiej. Dojeżdżam dokładnie 8:00, a tu tylko 1os w postaci Krzyśka. Uff, nie spóźniłem się, jest nawet czas na kanapkę i rozgrzewkę.
Za chwilę wpada Pirania, potem pozostała cześć ekipy przyczepowej.
Za chwilę czas w drogę, granica standard, kobieta waluta, stacja paliwo, kierunek Turka.
Szamanko, tankowanie i ... kapeć. 15min zrobiony, eee jednak nie - powtórka jest niezbędna, gdyż jak się okazało nie było 100% pewności co szczelności zmienionej dętki.
Było dość późno, wspólnie podjęta decyzja - gr.I jedzie na Pikuj, reszta po okazaniu palcyma miejsca do spania organizuje się.
Troszku nowego asfaltu za Turką, za kontrolą w lewo i jaaaazda do góry.
Słońce pięknie zachodzi, czas się zbierać, pierwsza ścieżka w lewo i na dół.
Wiemy gdzie jechać, gdyż Nasz Przewodnik Pierwsza Klasa. Logujemy się, Szaszłyk pakuszajem, Zakarpacki x ... i lulu.
Tyle ode mnie, było Czterech i Cztery dni, poproszę teraz kolejnych współtowarzyszy.