No ta miejscówa w Turcji ponoć znacna. Tyle, że jako naturalny ewenement, trza się chyba dobrze z terminem wstrzelić, bo raz więcej gazu się wydobywa, a raz mniej. Wiki mówi, że zima optymalna...całkiem fajny pomysł na ferie zimowe ;]
------------------------
Ponieważ wiza Turkmeńska chciała pozbyć się mnie ze swojego kraju w terminie ekspresowym, po kolacji u Lucyfera wjechałem do Uzbekistanu.
Pierwszy przystanek to Chiwa. Pięknie odrestaurowane miasto z mocno orientalnym klimatem. Przynajmniej jeżeli mowa o ścisłym centrum, bo obrzeża to typowa mieszanina upadłego komunizmu i Azji centralnej.
Ktoś by spytał...czym się różni klimat perski od klimatów "-stanów"? Chyba najbardziej obrazują to bazary, na których na przykład na stoisku z biżuterią, możemy kupić jajka na śniadanie.
Poza zacnym klimatem, pojawiają się problemy z paliwem. Odcinki po 400km bez stacji to norma w Uzbekistanie. Znaczy się, stacji jest w opór ale wszystkie zamknięte lub sprzedające LPG.
Dwie wioski zjeździłem i chyba z 10 koszy przegrzebałem żeby tyle petów uzbierać...
Nastawiłem się na dotarcie do Buchary, a ponieważ coś poszło nie tak, do miasta wjechałem późną nocą. Hostele drogawe, większość sklepów pozamykanych, już mam czynić odwrót za miasto by znaleźć jakąś zieloną łatę, gdy jakiś typ mówi, że tu zaraz jest fajny tani hostel.
Zaufałem, podbijam i oczom nie wierzę.
Trzy afryki i Tenera. Co więcej...trzy afryki na polskich blachach!
Kierownicy poszli gdzieś na miasto. Po krótkich oczekiwaniach wracają. Tak poznaję Piotra, Kubę i Szymona z Africa Twin World Tour oraz Ed'a Gill.
Ed to Brytyjczyk. Janusz podróży. Sam pocina sobie z Anglii do Australii na swojej Tenerce. Będzie jeszcze o nim później, gdyż z samego rana wybywa w kierunku Osh w poszukiwaniu ratunku dla łożysk w kołach i elektryki.
Ja natomiast pytam ekipę na Afrykach, czy mógłbym się pod nich podpiąć choć chwile. W końcu trasa zakładana nam się pokrywa. Przeciwwskazań brak, więc dalej pocinamy w Afryki cztery.
Typowa kolejka na stację benzynową
Dostaję też wlepkę wyjazdową! Woohoo!
Warto tu opisać, jak zajebiaszczy pomysł mają Typy na to objechanie świata. Cała przygoda zaczęła się rok wcześniej, kiedy Kuba i Szymon wystartowali z Polski i po miesiącu dotarli do Gruzji. Co ciekawe, widziałem ich wlepkę na granicy nawet
Zostawili parchy, wrócili do Polski, znów odkładając urlopy i monety na kolejny miesiąc kolejnego roku. Tym razem dołącza do nich Piotr. Takimi skokami po miesiąc, co roku, planują objechać świat dookoła. Tego roku chcą skończyć gdzieś za pamirską autostradą.