Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02.08.2016, 10:49   #59
Maurosso
 
Maurosso's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2014
Miasto: Rz-ów
Posty: 648
Motocykl: RD07
Maurosso jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 2 dni 14 godz 42 min 51 s
Domyślnie

Pałatka to już od wielu, wielu lat (nawet przed motorowych) jedna z pierwszych rzeczy które pakuje. Jej uniwersalność i fajność jest niezrównana.

07-A-gent...następnym razem

------------------------

Niektórzy z was kojarzą pewnie tego Pana:



Nikt inny jak Hossein. Słynny 'biznesmen' graniczny, który sprawia, że wjazd do jego kraju idzie jak po maśle. Cena za tą przyjemność wygórowana, ale usługa wypełniona w 100%.

Cytat:
Hossein to ciekawa postać, myślę że warta lekkiej wrzutki. Większość to moje domyślenia i gdybanie, bo zamieniłem z nim tylko kilka słów. Jest to typ, który prowadzi hostel/guesthaus w niedaleko oddalonym mieście Urmia. W pewnym momencie zrozumiał, że sporo motocyklistów i samochodziarzy próbuje się wbić na zwiedzanie Iranu. Problemem jest oczywiście odwiecznie CDP.

Po wczytaniu się w procedury, znalazł opcję celnych dokumentów tranzytowych. Za pomoc w uzupełnieniu papierów, szybko zaczął pobierać sowite opłaty. Z tego co ja widziałem, to papiery te nie są lewe. Raczej wykorzystują jakieś kruczki prawne. Moje były sprawdzane przez policję dwa razy w środku kraju, i nikt nie marszczył nosa, bardzo pozytywnie raczej odebrane zostały.

Tak więc ta sowita opłata to raaaaczej nie łapówka dla celników.

Wydaje mi się, że po prostu kasuje za usługę, na którą podaż jest zerowa, a popyt coraz większy. Samo wydanie papierów to pewnie jakiś ułamek tej kwoty (~50$?). Problemem jest oczywiście kontakt z granicznikiem i znajomość przepisów.

Jakby miało się te papiery już uzupełnione, wystarczyłoby je skserować, albo porobić zdjęcia i pokazać na granicy tłumacząc, że chcemy dokładnie to samo, tylko dla naszego motoru. Myślę że to by wystarczyło...nie wiem czemu, na ten genialny plan wpadłem dopiero jak papiery oddałem na granicy wyjazdowej. Potwierdzałby to mail od Hosseina, który upewniał się dwa razy czy na pewno papiery oddałem.

I teraz sposób na biznes...za wjazd obecnie Hossein liczy sobie pod 400eu. Po tym jak wpuścił mnie miałem wrażenie, że może udam się do tego jego słynnego hostelu. Pogadam z nim. Opowie mi o swoim kraju. Może da jakiś mądry pomysł na to gdzie koniecznie jechać. Natomiast okazało się, że za dwie godziny ma się pojawić grupa 14 Włochów na GS'as i mają razem wystarować na wspólną wycieczkę.

14 * 400eu + pewnie spora kwota za pilotowanie wycieczki = mójBożedużopieniędzyjaknaIran.

I tak jak mówiłem. Gość nie sprawia wrażenia już teraz przynajmniej, luzaka czy cwaniaka. Bardziej biznesmena. Ciekawa postać.
Goooood Morning Iraaan!!



Pierwsze kilometry i ląduje w Tebriz. Wielce starym, historycznym mieście handlowym. Jednym z ważniejszych punktów na szlaku jedwabnym. No i już od pierwszych spacerów, Irańczycy są w pytę i basta. Każdy uśmiechnięty, chce pomóc. Na bazarach zachęcają do kupna, ale nie są jeszcze nachalni jak Turcy.

Każde miasto to pięęękny bazar. Taki...jeszcze naturalny. Nie turystyczny. Fajne jest to, że bazar historycznie był zawsze centrum miasta i to nie tylko handlowym. Właściciele bazarów zawsze dzierżyli dużą władzę polityczną i byli nie jako zarządcami miasta z uwagi na posiadany majątek. Mieć swoje stanowisko na bazarze, to jak zasiadać w radzie miejskiej.

Ten trend oczywiście po zmianach rewulucyjnych zaczął się odwracać, jednak wciąż stanowisko na bazarze to ogromny prestiż. Szczególnie że są to lokale własnościowe, więc inaczej jak w naszych galeriach, czynsze są minimalne.

Ten w Tebriz jest o tyle wyjątkowy, że jest schowany od słońca w ogromnych nawach i tunelach. Można się zgubić w tych tunelach łączących różne sektory z łatwością...Sektor biżuterii, dywanów, zabawek dla dzieci, przypraw, mięs, przyborów szkolnych. Każdy ogromny i żywy.





























Z Tebriz obieram kierunek na morze Kaspijskie przedzierając się przez pasmo wzgórz. Sposób w jaki zmienia się klimat jest niesamowity. Na odcinku ok. 20km z suchego i pustynnego klimatu, wjeżdża się w klimat iście tropikalny. Ponad 30st i wilgotność pod 100%. Palmy, bujna roślinność.





Jadąc wzdłuż górskich wiosek, trafiam na świadectwo reżimu propagandowego.

Proszę kilka osób z rzędu o prośbę przetłumaczenia, co jest na plakacie napisane. Dwa lub trzy razy słyszę: "To jest propaganda...nikt w to z nas nie wierzy. Proszę Cię, wykasuj to zdjęcie. My tak nie myślimy." Któryś z kolei napotkany Irańczyk mówi mi "Słuchaj, powiem Ci co tu jest napisane, ale pamiętaj żeby nie pokazywać temu nikomu bez wytłumaczenia, że to jest ściema w którą żaden normalny Irańczyk nie wierzy. To rząd..."
Parafrazując, plakat rzecze:
--

OBWIESZCZENIE

Pamiętajcie, ile krwi, cierpienia i poświęcenia zajęło nam pozbycie się wrogiego żołnierza z naszych ziem.
Wiedz jednak że wrogi żołnierz wchodzi do twojego domu przez telewizję satelitarną!!


--











Z krótkiego przelotu wzdłuż wybrzeża, wcinam się piękną górską drogą w region Doliny Króli. Z przewodnika Lonley Planet kupionego w Tebriz, wywiaduje się, że jest to jeden z bardziej tajemniczych rejonów Iranu. Pozostałość po Hashashinach. Dolina jest chroniona przez wysokie, niedostępne wzgórza i góry, z łatwym do kontrolowania przesmykiem. Dzięki temu, rodzi się tutaj pewnego rodzaju autonomia, zarządzana z zamku Alamut.

Władca regionu i jego podwładni słynie z najemnictwa. A dokładniej z zabójstw wysoko postawionych osób w biały dzień. Hashashyni szybko stają się słynną siłą najemnych zabójców, wielce skutecznych. Stąd też pochodzi angielskie słowo Assasin (zabójca). Gra Assasin's Creed czerpie z legend i faktów regionu garściami.

Sami Hashashini są mocno owiani tajemnicą. Przez setki lat mocno się izolowali, a gdy hordy w końcu złamały ich opór, wszystkie księgi i zapiski poszły z dymem. Tak więc urodziło się wiele legend i mitów na temat ich działalności.

Jednym z ciekawszych, które ja słyszałem, opowiada następującą historię:

Władca regionu, potrzebując oddanych sprawie na 100%, musiał działać specyficznie. Zapraszał specjalnie wybranych rekrutów, do swojego zamku. Tam na uroczystej uczcie, poił ich, karmił na następnie dawkował spore ilości narkotyków. W tym w szczególności haszyszu. W stanie totalnego otępienia, oprowadzał ich po tajemnych komnatach z haremami, wiecznie zielonymi ogrodami. Odurzeni haszyszem, widzieli w nim coś w stylu półboga, stając się jego Hashashynami, gotowymi na wszystko.







__________________
Marcin vel "Gruby" aka "Maurosso"

Ostatnio edytowane przez Maurosso : 02.08.2016 o 10:55
Maurosso jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem