Odcinek 4, czyli wodzimy młodzież omańską na pokuszenie
Wstawanie świtem według Jagny nie ma żadnych zalet.
Lilka jest innego zdania i może potem pokazać ładny wschód słońca:
Postanawiamy jednak wstawać nieco wcześniej. Krótkie urlopy mają ten minus, że są krótkie. A tu chciałoby się jak najwięcej zobaczyć
Wybitnie przeszkadza w tym wieczór, który zapada przed 19. Czy w zasadzie o 18 musimy już kończyć jazdę.
Oczywiście wieczorne posiedzenia przy ognisku też mają spore zalety, ale niestety znikła jedna z nich.
Nie mamy już ani grama alkoholu, ani szans na zdobycie najmarniejszego piwka…
Dziś nieco cywilizacji, czyli miasto Bahla.
Odzwyczailiśmy się prawie od widoku ludzi
W Bahli zwiedzić można fort, których w Omanie są chyba dziesiątki, ale ten należy do tych najważniejszych.
Fort pochodzi z ok. 1000 roku, ale w dużej mierze jest rekonstrukcją.
Częściowo kamienny, częściowo … gliniany?
Mury to po prostu mieszanka piaski, gliny, słomy i muszli… Niezbyt odporne to na deszcz.
Podobno co kilka lat należy nakładać nową warstwę.
Fort jest w środku kompletnie pusty:
Nie licząc szkolnej wycieczki
Mamy wrażenie, że dla chłopaków to my jesteśmy największą atrakcją fortu
Nauczyciel nie jest do końca zadowolony z frajdy, jaką chłopaki mają ze zdjęć z Lilką
Trudno
Obchodzimy fort dookoła
Oglądamy resztki murów obronnych:
oglądamy miasto:
W Omanie bardzo ważną częścią architektury są drzwi i furtki. Prawie każde miasto takie symboliczne „wrota do miasta”:
A wychodząc z fortu mamy resztki starej zabudowy, z tego samego budulca:
Przypuszczam, że takie gliniane domki były jeszcze zamieszkane ze 20-30 lat temu, bo w zasadzie nie ma starszego „współczesnego” budownictwa.
Zgodnie stwierdzamy, że kultury i zabytków starczy, wracamy w góry
A przed nami najwyższe omańskie góry, czyli Jabal Shams, który ma przeróżne wysokości, zależnie od mapy

, ale mniej więcej 2990 - 3100 m n.p.m.
Najpierw kawałek asfaltem:
Mijamy opuszczoną wioskę Ghul, zajrzymy tam na powrocie. Ghul to taki żeński demon podobno

Wioska tak wkomponowała się w zbocze, że ledwo widać:
Pauza na kafej, czyli kontynuacja murmańskich tradycji
Tam, tam jak pojedziecie, to będzie taki zaje…sty widok. Tak przynajmniej nam się wydaje, że mówił
Koniec asfaltu, ale równiarki już pewnie jadą
Hm, tę górę chyba już widzieliśmy, tylko z drugiej strony
do góry, do góry…
Raf: hmm, mieliśmy sprawdzić, jak się automatem hamuje silnikiem, przecież jakoś musimy stąd zjechać później…
Ale ma razie dojechaliśmy tu:
Widok z góry na Wadi Nakhr, albo po prostu Wielki Kanion Omanu.
To jedyne miejsce przygotowane pod turystów, jest nawet barierka
Oczywiście 100 m dalej można bez przeszkód podejść do samej krawędzi.
Żadne zdjęcie nie pokaże ogromu tego kanionu. Ponad 1 km w dół…
Dół kanionu też jest osiągalny, prowadzi tam nawet szlak turystyczny.
Zresztą jest to jedno z najbardziej turystycznych miejsc w Omanie, o czym świadczy parking. Było tam co najmniej 10 aut!
Na samym końcu krawędzi położona jest malutka wioska Al Khateem, skąd też można zrobić sobie spacer nieco poniżej krawędzi kanionu
Nawet jest oznakowanie!
Wioska zamieszkała:
a mieszkańcy bardzo przyjaźni:
Czas wracać 1,5 km w dół.
Jagna znajduje w schowku grubaśny Manual Land Cruisera, testujemy wszystkie możliwe tryby jazdy po górach, ale żaden nie powoduje hamowania silnikiem
W końcu Raf wrzuca tryb „ręczny” i jedziemy na pierwszym (no czasem drugim) biegu w dół.
Rowerzyści

Tak wysoko? W tej temperaturze? Podziwiamy…
Wracamy do Wadi Ghul i opuszczonej wsi Ghul. Jest po drugiej stronie wadi, za rzeką i dość ciężko trafić.
Do tego naprawdę trudno wypatrzyć niewielką furtkę w płocie otaczającym meczet, a za nim ścieżkę do wioski.
Turysta naprawdę musi chcieć
Ruiny wioski Ghul:
A po drugiej stronie współczesna wioska:
Nie mam pojęcia, kiedy wioska została opuszczona, ale obstawiam, że było to w drugiej połowie XX wieku
Zjeżdżamy do miasta Al Hamra, gdzie siadamy w pierwszym lepszym Coffe Shopie, czyli barze.
Już wiemy, że nie ma co pytać o menu. I tak będzie tylko kurczak z ryżem w wersji hinduskiej lub pakistańskiej
Wbrew minie Jagny, jedzenie było bardzo dobre:
Nadszedł wiekopomny moment. Toyota pokazuje rezerwę.
Minęliśmy dziesiątki stacji, ale na żadnej nie wyświetlały się ceny, więc będą one dla nas niespodzianką
Prawie 102 litry.
Dokładnie 15 riali i 600 bahtów.
156 złotych.
Jesteśmy w raju
cdn