Tak poza tematem silnika Romika.
Oglądałem ostatnio program o przerabianiu motocykli w jednej z prywatnych polskich telewizji. Jak zobaczyłem ile koleś wziął kasy za to co zrobił to myślałem ze opluje telewizor... Właściciel przerabianego sprzęta oczywiście zapłacił z pocałowaniem w rękę i był dumny z niepowtarzalnego motocykla (wyglądał na nim jak Wicia na kocie)... Wszystko działo się gdzie?
w Warszawie
Konkluzja z tego taka, że jak nie masz pojęcia o mechanice i budowie motocykli to niektóre majstry zedrą z Ciebie skórę wmawiając ze tak to kosztuje...
strzeżcie się wiec hochsztaplerów wykorzystujących niewiedze i naiwność.
Wracając do tematu, zastanawiam się czy na prawdę nie ma żadnego sposobu na wyjęcie tego łożyska bez rozpoławiania silnika? Może w jakiś sposób je zniszczyć, przepiłować, przewiercić a później połamać jakimś meslem i spróbować wyjąć? Gdyby ta sztuka się udała zapewne można by było włożyć je przez wałek do miejsca w którym powinno się znajdować. Istnieje oczywiście ryzyko wpadnięcia kawałków niszczonego łożyska do skrzyni, ale kto nie ryzykuje nie pije szampana

Gdyby się nie udało wyjąć, zawsze można rozpołowić silnik.
Zaraz pewnie posypią się na mnie gromy, że to kowalstwo i rzecz niedopuszczalna. Wybaczcie, ja po prostu głośno myślę
Zdrówka