13. To jednak nie ściema
29 lipca
Czwarta nad ranem. Trzask, trzask, trzask!!! Jakby coś przedzierało się w zaroślach, tuż obok naszego namiotu. Nie jakby! Coś się przedzierało bez cienia wątpliwości. A może to tylko pękające od wiatru gałęzie? Trzask! Poczułem się z lekka nieswojo. I czekam, czekam...10 minut, 15, 20. I nic. Przewróciłem się na drugi bok, żeby zasnąć. Po kilkunastu sekundach, w odległości może trzech metrów, powoli i zadziwiająco cicho przetoczył się przede mną cień, a właściwie ciemna bryła słonia. Wyskoczyłem z łóżka, żeby mieć pewność. Tak to on, a zaraz za nim jeszcze jeden. A ja myślałem, że kupale słoni tuż obok naszego namiotu to tylko turystyczna atrakcja. Wszystko działo się w realu!
Kilkadziesiąt minut później poszliśmy na śniadanie przed zbliżającym się safari. I znowu dwa słonie beztrosko szukające w okolicy jedzenia. Jakoś nie za bardzo się nami przejmowały. A właśnie, kto jest na czyim terytorium? Słonie nie mają naturalnych wrogów, więc ich terytorium jest w zasadzie wszędzie. Jazda na safari i podpatrywanie zwierzyny to jedno, ale wizyta dzikich i wolno żyjących słoni przecież to inne przeżycie. Ich potęga budzi respekt.
P1020331.jpg
P1020334.jpg
Przed południem wyruszyliśmy do parku. I cóż mądrego mogę o nim napisać? Wszystko jest w internecie. A jak by ktoś zapytał:
- Słonie były? Były i to nie jeden. Były też widoczne tereny, na których żerowały. Wyglądało to tak, jakby przeszedł halny. Połamane drzewa, zero zieleni tylko wystające kikuty drzew i pnie. Pustynia. Słoń potrzebuje 200kg pożywienia dziennie. Jeszcze w latach siedemdziesiątych żyło ich około 100 tys. w samej tylko Zambii. Teraz jest ich około 25 tys. Nie dlatego, że nie mają co jeść, tylko dlatego, że ich przyrost został ograniczony celowo przez rząd. Mechanizm wyglądał w następujący sposób. Przychodzi stado słoni, które nie mają naturalnych wrogów. Robią imprezę nie pozostawiając innym zwierzakom pożywienia. Inne zwierzaki znikają, a wraz z nimi krokodyle, lwy i inne z łańcucha pokarmowego. Proste zależności.
- A lwy były? Jasne, że tak. Nawet całe stado, naliczyliśmy ich czternaście, wylegujących się w słońcu po raczej udanej wieczornej uczcie. Wokół widoczne były porozrzucane kości bawole chyba. Przysmak lwa. Leżały tak przytulone do siebie i wyglądało na to, że tak im dobrze.
- A bawoły? Przed nami zobaczyliśmy przemarsz całego stada niczym na defiladzie na Placu Czerwonym. Doliczyłem się do 483 sztuk ;-) i straciłem orientację ile ich jeszcze było. Ogromna masa.
- A żyrafa? Weszła centralnie w kadr obiektywu, jakby celowo chciała się zaprezentować z jak najlepszej strony. Dystyngowanym krokiem przeszła sobie spokojnie obok nas.
- Antylopy? Całe stada w popłochu przemierzające okolice.
- Pawiany? Okazało się, że to bardzo pożyteczne stworzenia. Dostrzegają szybciej niebezpieczeństwo i ostrzegają antylopy.
P1020341.jpg
P1020344.jpg
P1020360.jpg
P1020369.jpg
P1020375.jpg
P1020377.jpg
P1020392.jpg
P1020396.jpg
P1020399.jpg
P1020402.jpg
P1020418.jpg
P1020423.jpg
P1020426.jpg
P1020435.jpg
P1020437.jpg
P1020443.jpg
P1020453.jpg
P1020456.jpg
P1020458.jpg
P1020461.jpg
P1020467.jpg
P1020483.jpg
P1020501.jpg
P1020511.jpg
P1020525.jpg
P1020536.jpg
P1020539.jpg
P1020557.jpg
P1020585.jpg
P1020588.jpg
P1020596.jpg
P1020605.jpg
P1020606.jpg
P1020612.jpg
P1020646.jpg
P1020649.jpg
P1020653.jpg
P1020753.jpg
P1020754.jpg
P1020775.jpg
P1020778.jpg
P1020805.jpg
P1020813.jpg
P1020862.jpg
P1020871.jpg
P1020875.jpg
P1020876.jpg
P1020893.jpg
P1020895.jpg
P1020896.jpg
P1020897.jpg
I jeszcze wiele innych. Zebry też były. Organizacja safari, sam park i nasz przewodnik Jeffrey robią jak najbardziej korzystne wrażenie. Super!
Jedyne, co mnie wkurza w naszej lodge to internet. Jest dodatkowo płatny! Sam pobyt tu do najtańszych nie należy i jeszcze kasują za takie rzeczy, które nawet w najtańszych kwaterach są w standardzie. Porażka! My Polacy ''honor, ojczyzna, szabelka'' i internet for all nie daliśmy się. W południe ruszyliśmy do wioski po kartę SIM, żeby się uniezależnić. W Zambii jest tak, że nowa karta SIM musi być zarejestrowana na konkretną osobę, ale dla pani nie stanowiło to problemu. Miała przygotowane ksero pięciu różnych postaci i coś czuję, że byli to już posiadacze przynajmniej 100 kart SIM na głowę, co pewnikiem dawało im status VIP u miejscowego operatora.
Zakładam poradnik. Tip 1: chcesz internet, kup kartę SIM.
I jeszcze dodatkowa zemsta. Lunch też zjedliśmy ''na mieście''.
P1020656.jpg
P1020659.jpg
P1020662.jpg
P1020665.jpg
P1020669.jpg
P1020673.jpg
P1020678.jpg
P1020680.jpg
P1020687.jpg
P1020704.jpg
P1020709.jpg
P1020710.jpg
P1020714.jpg
P1020716.jpg
P1020717.jpg
P1020718.jpg
P1020725.jpg
P1020741.jpg
P1020737.jpg
P1020750.jpg
P1020751.jpg