Ostatni weekend sierpnia znów spędziłem na Ukrainie. Raz w miesiącu chyba można zobaczyć co się zmieniło w pięknej Ukrainie

Pojechałem z Santosem, chłopak trzynaście lat młodszy i to mnie zgubiło

Nie dość, że młodszy silniejszy, technicznie motor ma opanowany, mechanik, to jeszcze ładniejszy

Coraz bardziej sobie zdaję sprawę z upływających lat, brakiem siły, kondycji, zdrowia. Wymęczył mnie niemiłosiernie. Czwartego dnia, wracając do Polszy widząc konar na drodze czy większą kałużę miałem pietra. Opadłem z sił.
Ale warto było, oj warto

Ale od początku:
W piątek, sobotę, niedzielę i poniedziałek kiedy w Polsce temperatura przekraczała 30 stopni, my na połoninach chłodziliśmy się 25 stopniami i delikatnym wiaterkiem. Pogoda idealna. Było nas dwóch więc prawie się nie kurzyło

Jedynym minusem była ziemia: sucha i cholernie twarda. Mieliśmy niezłe kostki, ale momentami jeździło się jak na asfalcie.
Tradycyjnie: krowia ścieżka, połoninka Orawska, brody. Na Pikuj postanowiliśmy dojechać od strony Użoka i to był dobry pomysł, ponieważ zaraz za szlabanem skręciliśmy zdaje się na żółty szlak i w las. I tak do samego Pikuja. Zdecydowanie jest to najkrótsza droga od Turki, niestety nie dla 4X4.
Do Volovca offem i tak wieczorkiem umęczony / tak to jest jak się siada na motor raz w miesiącu/

Taka była impra

, że następnego dnia na Borżawę chyba pierwszy raz wyjeżdżałem trzeźwy.
Na Stoj, byłą bazę wojskową, Wielki Wierch i kierunek Miżgiria.
Tak było:
DSCF8192.jpg
Połonina się pali.
DSCF8198.jpg
Zbieraliśmy jagody.
DSCF8201.jpg
Trawers.
DSCF8204.jpg
Kitajce są wszędzie.
DSCF8209.jpg
Bez komentarza.
DSCF8212.jpg
Cudownie jest latać. Rozpęd i w przepaść by po chwili wzbić się w górę.
DSCF8215.jpg
Nad naszymi głowami
DSCF8220.jpg
600 UAH to kosztuje.
DSCF8224.jpg
Brama i flaszeczka jest nasza. Santos wytrwale ją chował przede mną i zawiózł do Polski.
DSCF8225.jpg
Kołczawa i muzeum starej wsi, jak ktoś lubi.
DSCF8228.jpg
To nie wiem co ma być, chyba reklama muzeum.
DSCF8235.jpg
Widok z wieży na Krasnej.
DSCF8238.jpg
Weszliśmy na czwarty podest. Jeszcze dwa i bylibyśmy w połowie. A gdzie do stu metrów. Ale widoki i wrażenia.
DSCF8245.jpg
Ale po co łapać kapcia wieczorem, nie rozumiem.