Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04.09.2015, 10:38   #5
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 20 godz 7 min 10 s
Domyślnie

Odcinek 11, czyli prawie jak na Litwie

Budzimy się o całkiem przyzwoitej porze, bo dobrze wyliczyliśmy kąt padania wschodzącego słońca i namiot jest w cieniu



Oczywiście moje pierwsze pytanie brzmi „Raf, mam wysypkę?” (bo sama niewiele widzę, dopóki nie uzbroję się w soczewki )
Wysypki nie ma, ale nogi i ręce mam czerwone. Na szczęście nie puchną i nie swędzą, więc paniki nie ma, biorę tabletkę i zbieramy się do wyjazdu.

Jesteśmy nad Kanałem Augustowskim, żeby go przekroczyć jedziemy do najbliższego mostu, przy okazji śluzy w Płaskiej:



Opłaty jakieś dziwne, ciekawe, komu chce się szukać tych groszy w kajaku



Z Płaskiej ruszamy szutrami i lasem na północny wschód, w kierunku granicy.

Dojeżdżamy do Czarnej Hańczy we wsi Okółek:



i z powrotem zanurzamy się w Puszczę Augustowską. Jakoś nie do końca jedziemy tak jak chcieliśmy, ale w końcu docieramy do Budwieci przy granicy z Litwą:



Przed nami rozciąga się szutrowy raj. Ciężko to nawet nazwać offem, szutry są gładkie jak stół, czasem tylko trafi się tarka.
Prędkość dowolna, byle nie wyniosło w zakrętach



Szutry oczywiście są legalne, to drogi gminne łączące wsie.



Wsie na pograniczu polsko – litewskim są mikroskopijne, po kilka chałup i w dodatku bardzo od siebie oddalonych. Oj, ciężko tu się pewnie żyje, szczególnie w zimie…

Sporo domów jest opuszczonych, ale każdy kawałek pola zagospodarowany. Nie to co nasze lubuskie nieużytki

Przekraczamy malowniczą rzeczkę Marychę:



…i suniemy dalej na północ. W końcu czujemy, że to Mazury, bo zaczynają pojawiać się jeziorka oraz pierwsze niewielkie pagórki



Szutry i szutry



jest międzynarodowo:



Choć czasem zabawnie:



Dojeżdżamy do Puńska, gdzie kusi nas litewska restauracja.
Zamawiamy kartacze, po litewsku zeppeliny:



oraz bliny, czyli placek ziemniaczany z mięsem w środku:



i już jesteśmy nafutrowani po uszy. a Raf zamówił jeszcze dwa pierożki zapiekane

Pierożki okazują się pierogami-gigantami, nie ma wyjścia, trzeba brać na wynos a cena całości znów nas pozytywnie zaskakuje…

Posileni wracamy na szutry :



i znów jedziemy wzdłuż granicy litewskiej, ale już nie na północ, tylko na zachód.
nazwy miejscowości są boskie



jedziemy cały czas wzdłuż bardzo dobrze oznaczonego międzynarodowego szlaku rowerowego.
Rowerzystów wprawdzie nie ma, ale ścieżka piękna



Zakupy w miejscowości Rutka – Tartak i szukamy powoli miejsca na rozbicie namiotu.
Bardzo fajnym szutrem przez Pobondzie, Kleszczówek niemałymi wcale pagórkami dojeżdżamy do wsi Czarna Hańcza nad jeziorem Hańcza.
Najgłębszym w Polsce – 108 m. I chyba najczystszym – widoczność dochodzi do 12 m!



Wychodzimy na punkt widokowy, zwiedzamy jakieś ruinki i postanawiamy znaleźć miejsce pod namiot nad Hańczą właśnie.

Na parkingu pochodzi do nas gość i pokazując na naklejkę IZI Meeting pyta: „A znacie może takiego gościa w pilotce z Krakowa?”
I tak poznaliśmy szwagra Jochena

Rozbijamy się na polu w Błaskowiźnie, i podziwiamy czystość Hańczy:





Na polu jest kilku nurków, którzy opowiadają nam o pionowych podwodnych ścianach jeziora (Hańcza to jezioro rynnowe, w osadach gliniastych).

Zachód słońca nie wciskał w fotel (może dlatego, że siedzieliśmy na pieńku), ale i tak było to niezłe zakończenie tego szutrowego dnia



cdn
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem