Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30.07.2015, 10:03   #7
Evvil
 
Evvil's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 1,144
Motocykl: oby złodziej kulasy połamał
Przebieg: :(
Evvil jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 1 dzień 18 godz 11 min 26 s
Domyślnie

Czy to koniec tej historii? No tej niedzielnej zapewne i owszem albowiem tego dnia po wszamaniu potężnej ilości żarcia (Ciorba de Burta wymiata) udaliśmy się na jakże oczekiwany spoczynek. Akurat zaczęło padać, więc zasadniczo wszyscy jak jeden mąż usnęliśmy i spaliśmy wieczora po którym telefon otrzymałem od Krzysztofa, który to Krzysztof był już prawie że w Borsie (jakie meli przygody to nie będę opisywał, to będzie może ich relacja prędzej czy później). Troszkę zeszło wytłumaczenie dojazdu na kemping, niemniej po jakiejś godzinie zajechały do nas dwa potwory - Jeepy Grand Cherokee, oczywiście w gazie .

Namioty, integracja i nocne polaków rozmowy do późnej nocy. Oczywiście wspomagane %.

Następnego dnia był czas odwrotu i pożegnań. Podjęliśmy bowiem decyzję o rozłożeniu powrotu na dwa dni i odwiedzeniu schroniska w Zawadce, które to schronisko zbiło mnie z nóg.

Mega pozytywne miejsce, mega pozytywni ludzie. Piękne okoliczności przyrody. Tylko Krzyś marudził jak zwykle i to na tyle, że ze dwa razy kazaliśmy mu się ordynarnie zamknąć wreszcie. Eh. Łyżka dziegću.

Na granicy rumuńsko - węgierskiej trzepanie. Znaczy miało być.

Na burcie Stukata wyklejony był motocykl. Pan celnik wziął tylko nasze dowody a ja już przygotowywałem gadkę wyjaśniającą skąd na naszej pace kradziony i rozbity motocykl. Papiery oczywiście miałem ale przyszło mi do głowy, że z racji tego że celnik jest węgrem a papiery są po rumuńsku równie dobrze mogę mu dać cokolwiek a i tak będzie wyjaśnianie.

Pan celnik oczywiście kazał otworzyć pakę ale spojrzał na burtę. Zobaczył wyklejony motocykl i spytał tylko.

- Motor?
- Motor!
- Paszli!

I tym sposobem wjechaliśmy o strefy Szengen.

Wieczór w Zawadce, piwko za piwkiem i rozmowy ze spotkanymi tam wariatami .

A następnego dnia przelot przez Polskę. Krzysiowi już trochę odpuściliśmy i prawie nas nie wkurwiał swoimi mądrościami dotyczącymi ciasnoty zakrętów, ograniczeń prędkości i odległości do najbliższych miejscowości.

Dotarliśmy do Warszawy i to koniec naszej przygody.
No i z Krzysiem już raczej nie pojedziemy. Bo na finale musiał dorzucić swoje:

"Dotarłeś do celu. Prowadził cię Krzysztof Hołowczyc".
__________________
------------------------------------------------------
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
------------------------------------------------------
Evvil jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem