Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12.12.2014, 15:06   #64
Neno
 
Neno's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Zambrów
Posty: 1,024
Motocykl: CRF1000L
Przebieg: 64321
Neno jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 5 dni 9 godz 15 min 6 s
Domyślnie

Po wyjaśnieniu sobie tego, co nam leży na sercach, ruszyliśmy dalej
A dalej było ciężko.
Upał i znużenie, zmęczenie i... upał:





Przed nami było też sporo kluczenia po pustyni, między rozlaną wodą aż w końcu wjechaliśmy w taki powierzchniowo wyschnięty odcinek. Ta przeszkoda zatrzymała nas na dłużej, sporo dłużej. Przednie koła w obydwu Tenerkach zakleiły się i zakończyło się to glebami oraz niemożliwością wyjechania o własnych siłach. Choć... Dominikowi się udało, miał najbliżej do końca tego błotka - nie poszedł środkiem
EnJoy przeszedł po tym bez zająknięcia!
Zobaczywszy, że koledzy nie dają rady pojechałem sobie na herbatkę i poleżeć w cieniu
Żart.
Wróciłem i po 30-40 minutach walki uzupełnialiśmy już zapasy wody w naszych organizmach, stojąc na brzegu tego czegoś. Był pot ale i kupa fajnej zespołowej zabawy, czyli to co mali chłopcy lubią najbardziej. Woda, piasek i zabawki
Ja z Darkiem byliśmy tak zaaferowani całą tą sytuacją, że nie mamy nawet jednego zdjęcia, te poniżej pochodzą ze zbiorów Dominika - też miał czas tylko na dwa pstryki, a szkoda!






Czas leciał a kolejne przeszkody czekały.
Tu rzeka z kamienistym dnem, głęboka (w najgłębszych miejscach) tak pod kolana - nic nie widać i efektem gleba pierwszego. Tenerka cała mokra, sakwy i ich zawartość również. Na szczęście było na tyle płytko, że nie było mowy o zassaniu wody. Darek też bez strat choć mocno zmęczony! Szacun - przypominam, że Daro cały czas jedzie z "usterką" barku - ładując w siebie spore dawki znieczulających pastylek.
Reszta, jak widać na zdjęciach, już się asekurowała więc się udało. Gleby były potem, tuż za rzeką





























Kolejna przeszkoda to piaski pustyni i zbliżająca się noc.
Głosowanie na nocleg pod wydma skończyło się wynikiem 2:1 dla oddalonego campingu i tym sposobem lądujemy na półwyspie....
Zalani z 3 stron wodą rozbijamy swoje namioty na miękkim piaseczku cały czas monitorując poziom wody, w obawie przed zalaniem ( w oddali, w górach burza!!).

Nasz los podzieliła grupka Hiszpanów na lekkich maszynach. Byli na lekko.
Dominik nawet wyszedł z inicjatywą zamiany namiotu na butelkę whiskacza ale nie wyszło... ;(
Jacyś tacy dziwni byli, wystraszeni. A my żyliśmy swoją przygodą!

Tymczasem o poranku stan wody...


cdn.
Neno jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem