Samogonu przeróżnego popróbował, kiełbasy, słoniny pojad, a z rana na gorąco flaczki... i na czas rajdu poruszenie w wnętrznościach żem poczuł, zatrzymałem się w lesie na stronę ... i rajd mi się zgubił. Na szczęście zaginiony rajd odnalazł się w godzinach popołudniowo wieczornych w miejscu z którego wyruszył. A tam już czekał samogon, słonina i cała podlaska (i nie tylko) trzoda. Do następnego razu.
|