A pod wieczór trafił się nam jeszcze niezbyt sympatyczny nocleg nad Jeziorem Dojrańskim, gdzie na campingu
w Starim Dojranie dwa podstarzałe ciecie-pijaczki próbowały z nas zedrzeć po 10 euro za noc w namiocie.
No rozbestwili się chłopcy, nie ma co, bo do granicy z Grecją jest stamtąd wszystkiego jakieś 2-3 km, toteż
podróżni wolą mimo chamskiego zdzierstwa spać po tej stronie niż po tamtej, 3-4 razy
droższej. Tak czy siak dawno nie spotkaliśmy tak jawnego j***nia turystów na kasę i - nie powiem - lekko nas
to wpieniło. Z drugiej strony nie chciało się nam już odjeżdzać w noc, cholera wie dokąd.
No i znalazł się sposób - od trzeźwiejszego z dwóch pijaczków-cwaniaczków zażądaliśmy... natychmiastowej
rejestracji na kampie, ,,bo to strefa nadgraniczna i musimy mieć kwitek na przebywanie''

A serio - diabeł
jeden wiedział jakich kwot cieć zawołałby jeszcze nad ranem i za co, więc woleliśmy mieć kwity od razu
w ręku. No ja wiem, że trudno uwierzyć, ale właśnie tak nas tam traktowano. Ale my swoje - ciecisko trzy
razy nie chciało wziąć do ręki naszych paszportów i próbowało tłumaczyć, że ,,utra, utra'', a my
na to: ,,teraz, do piczki materi''. No i chcąc nie chcąc ciecisko zadzwoniło po właściciela kampu,
który przyjechał jeszcze bardziej naprany jak tamci dwaj razem, ale za to miał bloczki meldunkowe
stemplowane przez policję graniczną. Przepraszał nas stokrotnie za ciecia, cena natychmiast zmalała dwa
razy, no i zamiast jednego namiotu mogliśmy rozbić dwa bez dodatkowych opłat. Pijaczki zmyły się
jak niepyszne, a my postanowiliśmy dla odmiany nieco pobiesiadować

Warto czasem być upartym.
Rano obaj narzekaliśmy na potłuczone nogi (to skutek gleb w błocie, nie biesiady), więc poza asfalt już się
nie pchaliśmy. Ostatnie 300 km przeturlaliśmy się spokojnie po głównych drogach, zagryzając po drodze
croisantami na stacjach i zapijając kawą, aż do bazy i busika w SRB. Obiadek (bardzo syty!), pakowanie
motorcykli i w drogę... To te momenty, które mimo bliskości domu, są z całych wyjazdów najmniej
optymistyczne, bo choć kalendarz z terminami ciągnie do Kraju, to dusza, silnik i ciało wołają: JESZCZE! JESZCZE!