Cytat:
Napisał lena
Widzę,że z roku na rok Wasz dom i ogród (Brunetko i Diverku) jakoś cudownie się rozciąga  a i organizacja , z tego co piszą uczestnicy jest dobra - może więc rozważycie otwarcie lub zamknięcie sezonu?  Aż strach się bać tego "czerwonego"  .
|
Lena dziękujemy za uznanie. I jak widzę wieści co u nas się dzieje doszły już na drugi kraniec Polski.

Podjąć sie można wielu rzeczy, w tym i jakiejś większej imprezy ogólnoforumowej. I czasami coś wyjdzie dobrze, coś gorzej. Zawsze znajdzie się ktoś zadowolony jak i zawiedziony. Jest jednak kilka ale, przez które nie porywamy się na nic więcej niż nasza prywatna wioska woodstockowa. Jako że ja pracuję w Niemczech, Brunetka jest w domu sama. Ja wpadam tylko na weekendy. Ona pracuje i stara sie jak morze wychować nasze dzieci i utrzymać dom. A że Bozia dała nam dwóch dość żywych chłopaków (w niektorych kręgach mówią na nich Kiemlicze), to ma dziewczyna co robić. Jednak myślę że samodzielna (ja bym w tym jej nie mogł pomóc) organizacja ogólnopolskiego zlotu to za duży ciężar dla niej. Kolejna sprawa to położenie naszej miejscowości. To samiuśka granica z Niemcami. Ci z podkarpacia i podlasia mieliby megadaleko. Na takie zloty to chyba wypada szukać jakiegoś miejsca w centrum.
A co do organizacji naszej wioski zadomowej to Misza trafnie to opisał. Organizuje się wszystko samo praktycznie. A organizacja polega na ... jej braku. A obywa sie bez zadnych zgrzytów i niemilłych sytuacji. Jedynymi przygotowaniami jakie poczynamy to zakup spirytusu, potem wymyślenie co w tym roku robimy no i potem sama produkcja.

A no i w tym roku Barbarka kupiła specjalnie duży gar. Ale okazał sie chyba jednak i tak za mały.
Cytat:
Napisał wasilczuk
Ech. Dlaczego to tak daleko...
Może kiedyś i ja......
|
Rozumiem Cię doskonale. Odległość to jednak jest spora. Miedzy innymi i ja jakoś na żadnym zlocie u Was jeszcze nie byłem. Ale chyba trzeba będzie w końcu odszukać swoje gumofilce i sprawdzić czy Wasze błoto bardziej wciąga.:-)
A my Ciebie i resztę ekipy ze wschodnich rubieży, w przyszłym roku oczywiscie zapraszamy. W tym roku, po raz pierwszy, skromna ekipa z Podlasia nas nawiedziła. Ducha Puszczy z sobą mieli. Ale jakieś to podrabiane towarzystwo. Nikt nie zaciągał.
A i co do planów na przyszły rok. Rumu chyba raczej nie zrobię, bo nie mam plantacji trzciny cukrowej. Jesli do przyszłego roku w ogródku takiej nie założę, zrobie coś innego. Plana już mam. Głównym produktem oczywiście będzie spirytus. A pomocniczym chyba tak sobie myślę że orzech włoski. Zrobię czarniuśką orzechóweczkę. Nikt nie ma alergii na orzeczy? Bo jak widzę na spiryt nie. :-) A co do kibelka i aby zmniejszyć kolejki, to postaram się zrobić porzadki w piwnicy i tam jest drugi. No i ewentualnie przy megafrekwencji można wesprzeć się toy-toy'em, jak to było np. w Kłodzku.