21.08.2013 - będzie może trochę chaotycznie ale za to zgodnie z zapiskami- Ranek pobudka o 4.50 straszna miejscówka całą noc hałas dobiegający z niedalekiej drogi. Nie wyspałem się i do tego strasznie mnie suszyło zapewne nie po wczorajszym browarze zapewne po salami było strasznie słone. Robię fotę licznika aby potem sobie przeliczyć wczorajszy dystans coś mi wychodzi dużo.
Wyjeżdżam o 6.00 bez śniadania, droga do granicy rosyjskiej nudna i jednostajna, płasko i monotonnie , na granice wpadam ok.10.00. ODPRAWA PASZPORTOWA PO STRONIE UKRAIŃSKIEJ TRWAŁA Z 10 MIN. ZA TO CELNA Z PRZYGODAMI STARSZY JEGOMOŚĆ ZACZĄŁ MNIE PO POLSKU WYPYTYWAĆ O KASĘ I ZADEKLAROWAĆ ILE JEJ MAM PRZY SOBIE , NIE OMIESZKAŁ OCZYWIŚCI ZARZĄDAĆ JEJ POKAZANIA I PRÓBY WYŁUDZENIA NIBY PREZENTU DLA KOLEŻANKI 10 DOLCÓW. Odmawiam po jakimś czasie wraca i zmienia sumę na 5 dolce gdy znowu mu odmawiam zaczyna mnie straszyć że mnie przetrzyma i przetrzepie każdy zakamarek mego bagażu- hmmm mam czas mówię mu że nie ma problemu tylko rozbije namiot . Niezbyt szczęśliwy odchodzi po paru minutach ponawia ,,szturm" tym razem na 2 dolce - i dostaje kontrę NIE DAM. Odchodzi mrucząc coś o Panach Polakach . (Przed przejściem wykup obowiązkowej zielonej karty Rosyjskiej 50 dolców wymiana hrywien i dolców na ruble). Po chwili jestem na Rosyjskim przejściu granicznym odprawa paszportowa niespieszna, chociaż uprzejma , po ok. 30 min. strażniczka kireuje mnie do kolejnego okienka gdzie strażnik powoli i systematycznie przegląda każda stronę paszportu traktując ja ultrafioletem i metoda ,, pod światło" oraz ,, próby ma wytrzymałość" próbuje wyjąć którąś z karet z paszportu - spotkało go doparcie ataku jestem górą . ( Przejście graniczne w rozbudowie widać że rozpad ZSRR zostawił z czarną dupą ale widać że pompują w infrastrukturę masę kasy. ZAPOMNIAŁEM WSPOMNIEĆ ŻE PRZED WJAZDEM TRZEBA WYPEŁNIĆ DEKLARACJĘ PO ANGIELSKU LUB ROSYJSKU ANGIELSKI W MOIM WYKONANIU HMMM MIZERNY JAK BEŁKOT PIJANEGO WIETNAMCZYKA ROSYJSKI DAJĘ RADY I TA OPCJA ZWYCIĘŻA.Odprawa celna bezproblemowa,- otwieram dwa kufry boczne przy centralnym patrząc jak długo to potrwa odpuszcza, ( w czasie odprawy paszportowej ten celnik co potem mi sprawdzał kufry prawdopodobnie z nudów i ciekawości podszedł do Trampka i sobie go obejrzał). po obejrzeniu zawartości kufrów nakazuje iść za nim do biura gdzie następuje ponowne wypełnienie deklaracji ,tym razem celnej. Jeden kwit dla mnie mam go pokazać na granicy z Kazachstanem.Wreszcie po ok 2godz. ,,odprawowania" się wjeżdżam do Rosji po paru km zajeżdżam na stację benzynowa ( chciałem 8 litrów benzyny) . Podczas tankowania okazało się że bak pełen kanistry dopełnione do pełna a benzyna się leje odkładam pistolet i do obsługi - chwila rozmowy i ok źle zrozumiał ale kasy nie odda- mogę sobie za to wybrać co z półek.OK wybieram woda koniaczek i browarki - dopłacam różnicę. Przed stacja pogaduch z ciekawskimi i w drogę. PIERWSZE 40 KM URZEKŁO MNIE WIDOKIEM - NIE DZIWIĘ SIĘ NIEMCOM KTÓRZY TU WOJOWALI PODCZAS OSTATNIEJ WOJNY PŁASKO PO SAM HORYZONT NIEPRZEBYTA PŁASZCZAKA. Dojeżdżam do Donu przejeżdżam przez dłłłuuugggiii most 30 km /h na wjeździe i wyjeździe z mostu policja a na całej długości mostu kamery. Po minięciu mostu na pierwszym skrzyżowaniu postanawiam znaleźć miejscówkę nad rzeką.Wjeżdżam do miasteczka i bocznymi drugami staram się dotrzeć nad rzekę - docieram do odnogi Donu do którego nie mam szans się dostać szkoda chciałem porobić foty niesamowite widoki wysokich brzegów wschodnich brzegów Donu. Rozbijam namiot po chwili znajduje się Oleg z którym zacieśniam przyjaźń PL -Rosja ( zakupiony alkohol się nie zmarnował -okazało się ze Oleg jest instruktorem nauki jazdy na Kamazach) Umawiamy się że jutro rano o 8.00 przyjedzie tu Kamazem i pojeździmy nim - dla mnie OK. Lulu.
Stan licznika 79531 km
Pogoda ciepło temp. ok 25-30 st.
|