19-21 Lipiec 2013 ZWIERZYNIEC
Do Zwierzyńca chciałam już pojechać rok temu. Wydawało mi się wówczas, że jest to dla mnie za daleko by gnać na zlot aż do woj. lubelskiego
W tym roku, dokładniej już przewertowałam mapę i okazało się, że Zwierzyniec jest całkiem niedaleko.
Znowu przypadła mi w pracy druga zmiana a po nocnej jeździe na babski meeting stwierdziłam, że więcej nie będę sama gnać nocą.
Tak więc na zlot dotarłam dopiero w sobotę rano.
Na miejscu zastałam serwis
Po drodze do Zwierzyńca dwa razy spadł mi łańcuch. Było już za dużo luzu. Bosy z Norbim bardzo szybko naciągnęli łańcuch.
Po akcjach serwisowo-naprawczych. Pozostało mi zjeść śniadanie i czekać na offa.
W końcu wyjazd w teren.
Grupę prowadzą miejscowi, w większości na crossach.
Po wjeździe na leśną dróżkę narzucają dość szybkie tempo.
Kurzy się niemiłosiernie. Sporo piachu. Pod piachem korzenie.
Tempo szybkie.
Nie chcąc spowalniać grupy staram się dotrzymywać tempa,
i nie zważać na to, że powierzchnia jest dość wyboista i piaszczysta.
Nic nie widać. Widać tylko kłęby kurzu, czasem migające gdzieś
parę metrów przede mną czerwone światełko, co daje mi znać,
że trzeba zwolnić, przyhamować.
Jedziemy. Wzrok wytężam próbując dopatrzeć się co się dzieje z przodu.
I po hamulcach. Ktoś macha rękoma.
Udaje mi się zatrzymać i nie najechać na nikogo przede mną.
Okazało się, że jeden crossowiec zderzył się z drzewem.
Ręka wygląda na złamaną.
Po opatrzeniu ktoś bodajże odwiózł pechowca w stronę asfaltu.
A my gnamy dalej. Czołówka grupy jechała za szybko i się pogubiliśmy.
Po odnalezieniu czołówki dalsza jazda.
Znalazł się nawet kopny piach.
Początkowo bardzo fajnie mi się jechało.
Oczywiście kurzyło się bardzo, ale jechałam i wydawało mi się,
że nie szło mi najgorzej.
Do pewnego momentu.
Otworzyłam szybę bo i tak nic przez nią nie widziałam, i to był błąd.
Chciały mnie wyprzedzić dwa motocykle.
V-strom Pferdka, i Tenerka Kosmala.
Zjechałam bardziej na bok, chłopaki mnie wyprzedzili, piachem w oczy sypnęli, ja odbiłam jeszcze bardziej w prawo,
najechałam na pobocze co spowodowało, że w bardzo elegancki sposób przyrżnęłam kaskiem w glebę.
No dobra, upadki się zdarzają. Trzeba wstać i jechać dalej.
Któryś crossowiec pomógł mi podnieść Xteka i jeszcze mi poradził coś w stylu ''po piachu musisz jechać szybko''.
Pomyślałam sobie w myślach: No ku*wa to już wiem.
Wsiadłam na motór i ogarnęła mnie niemoc.
Co prawda ruszyłam,spróbowałam przyśpieszyć.
I znów wylądowałam na glebie, tym razem lecąc na nadgarstki.
I mój prawy boczek wziął i się pękł.
Wiedziałam, że z mojej jazdy po piachu nic już nie będzie.
Zablokowałam się, i już nie potrafiłam przyśpieszyć, stanąć, miałam wręcz ochotę jechać na listonosza.
Udało mi się dojechać do grupki, i już razem pojechaliśmy, trochę lepszą nawierzchnią na tor motocrossowy.
Rozłączyliśmy się. Dalsze gonienie crossów w kłębach kurzu nie miało sensu.
Pałeczkę prowadzącego przejął Wolo.
Po krótkim odpoczynku dalsza jazda.
Przejazd przez błocko kończy się u mnie tym:
Nie tylko ja się wyłożyłam na tym błocie

Niestety za szybko wyłączyłam kamerę i nie widać lecącego Kosmala

Jeden Trampek miał awarię. Mechanicy od razu przystąpili do naprawy. Komary dzielnie dotrzymywały towarzystwa. Było bardzo gorąco, a akurat byliśmy przy rzece, więc komary jadły nas żywcem.

Mina Pferdka chyba mówi: Nie rób zdjęć, tylko pomóż
W końcu udało nam się wyjechać na wał. Parę osób się wyłożyło przy wyjeździe. Mi się udało zawrócić, ale niestety już przy końcówce wyjazdu pod górę też zaliczyłam glebę.
Jeżdżąc tak, po leśnych dróżkach, gdzie oczywiście bywał piach( wciąż zablokowana omijałam go poboczem :grin: ) zatrzymuje się w sklepie.
Ja wykorzystałam postój do umycia czarnej, zakurzonej twarzy w sklepowej umywalce.

Nowy Tiger i łamiące się kierunki

Pokazy quadowców
Było potem parę konkursów, pokazów.

Miny
Laski
Dziadki
Żółte motki zawsze przyciągały mój wzrok
Kolejne sfotografowane stworzonko
Motocykl wielosobowy
Sprawdzamy dominatora
Potem tance pod sceną
Tańce i koncerty doszły do końca. Większość osób poszła spać.
Też zastanawiałam się na tym krokiem, ale gdy usłyszałam skądś o jakiś psikusach, o chowaniu motocykli i takich tam, stwierdziłam, że muszę pilnować XT.
Dołączyłam się więc do całej akcji

Na pierwszy ogień Afri yuchyo
Z Zablokowaną kierownica nie było to takie proste
Ale się udało
Następny w kolejce Trampek
I kolejny
I jeszcze jeden.
Rano dało się usłyszeć różne wersje wydarzeń. Dominowała ta w stylu '' tak się na**bał że w kibel wjechał''
Na koniec ekipka psikusowa.