Byłem w Krajinie w m. Slunj (wtedy Serbskiej Krajinie 1994-1995) 1,5 roku. 1 rok za panowania Serbów i pół roku za panowania Chorwatów.
Po obu stronach byli
ludzie i żal mi było tych i tych, a najbardziej rodzin mieszanych serbsko-chorwackich. Domyślacie się co przeżywały te rodziny gdy jej członkowie musieli się zdeklarować po której stronie będą walczyć. Np. żona z rodziną uciekała do Chorwacji, mąż szedł walczyć z Chorwatami, a ojce i matki męża zostawali lub uciekali do Serbii. Do dzisiaj nie mogę tego ogarnąć. Poznałem tam kilka takich rodzin i czasami myślę jak to się dla nich skończyło.
Byłem tam operatorem centrum komunikacyjnego i udostępnialiśmy miejscowym telefony. Codziennie przychodzili i dzwonili do bliskich. Najczęściej były to informacje o śmierci kogoś z rodziny. Często dzwonili Serbowie do swoich rodzin w Chorwacji lub w Bośni. Tyle łez co mi było zobaczyć .....
Byli też autochtoni którzy nie deklarowali swego pochodzenia.... dostawali po dupie od jednych i drugich. Najczęściej byli to starzy ludzie, którzy mieszkali tu z dziada pradziada.
Wojna to straszna rzecz.