Trochę się nieswojo czułem, nie spotkałem przez godzinę nikogo, a taaaakie droogi
Zacząłem się zastanawiać co ja też mam ze sobą w plecaku - na wypadek, gdyby np. guma. Oj, źle by się tu pchało. Łyżki mam, kompresor mam, ale... nie mam narzędzi. Zostały w hotelu...
Nawet nie bardzo wiadomo w która stronę to pchać...
Najdziwniejsze, że od 30 km nie spotkałem też żadnego domu. Nic...
Ta górka mnie skusiła...
Bliższe oględziny wykazały, że jest ona jakimś wyzwaniem dla amatorów jednośladów, więc prędzej czy później ktoś by mnie stąd uratował
No i tak wałęsając się na azymut i na słońce...
Popierdywałem sobie suczką do Granady
Czego i Wam życzę. To był bardzo fajny dzień. Nie taki jak dzisiaj

Więc z przyjemnością sobie umilam wieczór wspominając fajne chwile.