Zastanawiam się tylko nad sensem tego wszystkiego. Nigdy nie bylem (może kiedyś będę) zapaleńcem nowych malowań, wydechów, manetek itp.
Pomijam oczywiście wymiany z powodu zużycia. Pomijam również sytuacje permanentnej kasy co raczej nie u wszystkich występuje.
Nie piszę również o wielkich wyjazdach. Chodzi mi o zwykłe przejażdżki czy też weekendowe wypady. Wielu nie może (czytaj nie chce) nigdzie pojechać z powodu kasy (czytaj lenia lub zakazów żony

) ale w tematach akcesoryjnych i upiększających moto bardzo czynnie się produkują. I stąd moje pytanie: Czy jak już będą mieli te wydechy, te repsole, te manety, ohlinsy, philipsy+30% to w końcu gdzieś pojadą
Dużym szacunem darzę tu kolegę Wiecznego. Student bez kasy, motocykl nie najdroższy, a jeździ. Czego wszystkim życzę. Oczywiście tych jazd