Cześć, dawno nie byłem nigdzie dalej... krucho z kasą to pojechaliśmy ekipą w trybie w którym bardzo dużo ostatnio ludzi jeździ

sprzedać merca do Afryki.
Rok temu kupiliśmy 190, 2.0D, automat, 600 tys km na budziku z zatartym ale przepchanym silnikiem

Trochę podżarty był i zawierał około 15kg petów powciskanych wszędzie w środku

Za to tani był
O taki był:
Wymieniliśmy w nim olej w silniku oraz zapiankowaliśmy dziury, trochę szpachli i dobierany komputerowo lakier "Motip Cars" kolor: czarny, żeby szkopstwo się nie czepiało

Kupiliśmy też awaryjnie 4 tulejki tylnych wahaczy bo tych co były to już nie było i koła stały na potwornym minusie. Nie wymienialiśmy bo się nikomu nie chciało

Dojechał na miejsce BEZ tych tulejek
nic...
Z polski wyjechaliśmy w sobotę, koło południa, zapakowaliśmy kilka przydatnych rzeczy, jakąś kuchenke, karimaty, zapomnieliśmy namiotu oraz 4 litry wódki - to za mało wódki.
Droga do Jarka we Francji wyglądała tak:
Hubert gotuje jajecznice:
ja se jade:

droga mija:
Rafał wpierdala
lejemy w górach francji:
Rafał jedzie
Adwenczer nie ma co
CDN...