Za bardzo się nie znam, ale zmajstrowałem kilka olejarek na własne/znajomych potrzeby, więc trochę zamieszam

Przekaźnik nie jeden, a dwa. Pierwszy (REL1) do załączania całości, ja najczęściej sterowanie wpinam w wiązkę tylnego reflektora. Czyli jak światła działają, to elektrozawór otwarty (lub układ załączony, jeśli oparte o elektronikę). Można po drodze wstawić jakiś pstryczek do całkowitego wyłączenia, jak kto woli. Drugi przekaźnik (REL2) już tylko do wyłączania elektrozaworu w momencie wbicia luzu. Luz w świat puszcza minus, a nie plus, co trochę komplikuje sprawę (przy plusie to samo zrobiłoby się na jednym przekaźniku). Tutaj mała uwaga - bez dodatkowej diody wszystko będzie działało pięknie cacy, ale tylko do póty dopóki nie zepniemy do kupy wiązek w motocyklu i lub nie wsadzimy działającej żarówki kontrolki luzu

Żarówka zamyka obwód i podaje na przekaźnik minus (czy tam pobiera z niego plus, jak kto woli), w efekcie czego elektrozawór nigdy się nie otworzy. Dioda załatwia sprawę. Oczywiście mile widziany jest bezpiecznik na wiązce z akusia. Można też wpiąć się bezpośrednio w wiązkę tylnego reflektora, ale u mnie w 8 na 10 przypadków kończyło się to problemami - wiekowa instalacja nie wyrabiała i na elektrozaworze pojawiało się zbyt małe napięcie, żeby go otworzyć, a przy okazji tylne światło zupełnie przygasało