SH36 jest czasami dość wymagająca dla ciężkich motocykli, bo sypki kamień i koleiny jak na złość na stromych nawrotach, ale bez napinki, widoki piękne. W Selishte jest ostatni lepiej zaopatrzony sklep, w dodatku przyjazny motocyklistom (facet dzielił zimną fantą

)

Kolejny sklep, nie zawsze otwarty, jest w Qafe Murre (czyt. ciafmur, bo inaczej miejscowy nie zrozumie), ale do drzewa jest przyczepiona rura z bieżącą wodą (przypadkiem nie pić nieprzegotowanej!). W zeszłym roku mieli tam kilka(naście) polskich ekip

Kilkaset metrów od sklepu rozbiliśmy obóz na dwie noce i SH36 chcąc nie chcąc zjechaliśmy kilka razy w obie strony. Jeżdżą tamtędy ichsiejsze autobusy (sprintery/transity), więc można uznać to za zwykłą przelotówkę.
SH38 nie pamiętam, żeby czymś zaskakiwała.
SH20 - już zazdroszczę widoków
Na niektórych odcinkach co chwilę będziecie się zatrzymywać, nie tylko do focenia, ale do sprawdzania czy niema gumy. Sypki, dość drobny kamień, więc przód i tył żyje własnym życiem, dosłownie jak dwóch paciakach.
Co do zakładanych 3 dni, zakładając brak przygód (rozwalone felgi, boczne uszkodzenia opon, dziury w misce, urwane chłodnice oleju w DLach

) -bez problemu.