Witam Szanownych Państwa!
Z pewną dozą nieśmiałości pozwalam sobie wbić się z tym tematem przed powrotem profesora (własnie leci do Europy), żeby zrobić mu niespodziankę i oczywiście aby przygotować miejsce na jego szczegółowy raport.
Ekspedycja niestety nie odbywała się tym razem na pojazdach jednośladowych, a jedynie na przeładowanym pojedynczym pojeździe dwuśladowym. Nie mniej jednak jej wartość eksploracyjno-naukowa jest nie do przecenienia i mam nadzieję, że grono wielbicieli pojazdów jednośladowych z dziwnymi wypustkami na oponach przyjmie ją równie ciepło.
Ekipa tej arcytrudnej ekspedycji składała się z następujacych osobistości:
1) Prof. Knoblauch - światowej sławy naukowiec i podróżnik
2) Pani Profesorowa - szyk i elegancja
001.jpg002.jpg
3) Docent Zontag - szef kuchni, a po godzinach fotomodel amator
003.jpg004.jpg
4) Pani Doktor Aldona - dietetyk, trener personalny oraz przewodnik (z racji duzego doświadczenia na tym obszarze)
006.jpg
5) Pan Arkady - specjalny wysłannik muzeum powstałego na cześć jego dziadka Arkadego Fiedlera
007.jpg
6) Sir Kamil (zwany Misiaczkiem) - lotnik oraz podróżnik światowego zasięgu (błąkał sie po całym świecie w poszukiwaniu drogi powrotnej z Singapuru do Polski)
005.jpg
7) ja skromny kierowca-mechanik Ludershultz
008.jpg
Ekpedycja trwała przez cały miesiąc luty, podczas którego nasz pojazd dzielnie pokonał 8000 km objeżdżając całą Namibię od południowych krańców przy Fish River Canion i rzece Oranje aż po tutejszy półwyspel helski (Ca

i), wodospady Victoria na granicy Zambii i Zimbabwe oraz deltę Okavango i very deep Kalahari w Botswanie.
Moim zadaniem było przygotowanie szczegółowej mapy naszej trasy, ale niestety jeszcze tego nie ukończyłem, przez co jest mi bardzo głupio, szczególnie przed panem Psorem.
Jako oficjalny start wyprawy można uznać port lotniczy Jeddah w Arabii Saudyjskiej, gdzie bardziej lub mniej przypadkowo spotkali się ostatecznie wszyscy uczestniczy wyprawy. Natomiast na jej koniec wszyscy rozpierzchli się w różnych kierunkach:
- Pan Arkady w połowie naszych trudów musiał już wracać do swoich nowych obowiązków w naszej ojczyźnie
- Profesor z Profesorową oraz Docentem oddzielili się od pojazdu na południu Namibii by wyruszyć na jeszcze trudniejszą eksplorację południowych krańców Afryki, na którą nie starczyło już odwagi pozostałym
- Pozostała trójka wróciła do Windhoek, gdzie Sir Kamil szukał sensu życia w lotnictwie, a nasza dwójka zamierza poegzystować jeszcze trochę w Namibiji i okolicach.
Z żalem muszę stwierdzić, że na chwilę obecną nie jestem w stanie napisać wiele więcej, gdyż jestem tylko prostym szoferem i dokucza mi straszliwy upał, ale bez wątpienia Pan Profesor wszystko Wam dokładnie wyłoży i wytłumaczy po powrocie.
Na chwilę obecną niech przemówi te kilka obrazów:
Ekipa była bardzo zgrana, każdy znał swoją rolę przy wymianie opon:
009.jpg
Chociaż czasami opony tego nie wytrzymywały:
010.jpg
Znaki drogowe...
011.jpg
...zazwyczaj nie kłamały...
012.jpg
...chociaż czasami można było odnieść wrażenie, że jednak tak.
013.jpg
Upał był tak potworny, że można było zejść na miejscu...
014.jpg
...więc chłodziliśmy się gdzie tylko się dało.
015.jpg
Nasi niemieccy naukowcy nie obawiali się prowadzić badań nawet w takich miejscach...
016.jpg
...gdyż zawsze towarzyszyła im obstawa dwóch niziołków (smerfów).
017.jpg
Wyprawa była trudna, gdyż każdy musiał z czegoś zrezygnować
018.jpg
cdn.