10.12.2012, 09:43
|
#147
|
Zwykły przechodzień...
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: DW
Posty: 1,794
Motocykl: GS12y
Online: 2 miesiące 3 dni 11 godz 45 min 7 s
|
...czym Mnie jeszcze zaskoczy?!
"...Na szczęście Khasbaatar nie jest agresywny, chce tylko 50 000 Togrog za mieszkania. Mówię że mu zapłacę 100 000 Togrog jeśli „pomoże mi odnaleźć telefony”. Ciekawa gra słów: „pomoże odnaleźć”. Oczywiście ja wiem że to on ukradł aparaty i on wie że ja wiem. Niestety nadal idzie w zaparte. Jego wersja to „nic nie wiem” a telefony same sobie poszły sobie z mojego pokoju. Nawet nie pyta synów, czy żony czy coś wiedzą o tej sprawie. Wszystko jest jasne.
Jak najszybciej pakuję swoje bagaże na motocykl, nawet się nie żegnam, odpalam i odjeżdżam. Moje dalsze plany względem złodzieja przekażę mu przez telefon.
Daleko nie zajechałem. Zaraz za domem jest bardzo stromy podjazd. Gdy wyjeżdżałem z posesji pustym motocyklem podjeżdżałem tam z największym trudem. Podjazd musiał być posypany piaskiem lub popiołem z pieca i również wtedy raz udawało się podjechać a raz dwóch - trzech ludzi musiało mnie popchnąć. Teraz motocykl jest załadowany na maksa i udaje mi się dojechać raptem do 1/3 wysokości górki po czy silnik gaśnie i staczam się tyłem w dół. Biorę kolejny rozpęd i znów próbuje i znów nie daje razy i znów i znów …. i znów. Próbuję różnych sposobów, posypuje drogę popiołem, obniżam ciśnienie w kołach by miały lepszą przyczepność. Nic nie pomaga z takim obciążeniem nie podjadę. Po jaki 2,5 godzinach (DWÓCH i PÓŁ GODZINACH) jeżdżenia w górę i dół zauważam że klamka sprzęgła złożyła się do połowy. Sprzęgło już praktycznie umarło a mi udało się wjechać jedynie do połowy górki. Była tam brama do sąsiadów więc skorzystałem z okazji i tam wjechałem. Mam już mniej do podjechania, ale za to nie ma jak się rozpędzić. Posesja jest bardzo mała. Tu stosuję inną technikę. Pomiędzy dwoma jurtami jeżdżę w kółko tak szybko, że załadowany kosz podnosi się do góry. Gdy już szybciej się nie da, z rozpędu wjeżdżam na podjazd. Niestety i ta technika nie pomaga. Jestem po prostu za ciężki i silnik gaśnie, na półsprzęgle też się nie da, bo sprzęgła prawie już nie ma. Najlepiej by było pójść pieszo do najbliższej drogi i poprosić jakiegoś kierowcę o pomoc. Samochód z napędem 4x4 by sobie poradził. Nie mogę jednak tak zrobić bo nie chcę zostawiać bez opieki całego mojego bagażu. Ku mojemu zdziwieniu Khasbaatar przychodzi posypać drogę popiołem. Czyżby to jakiś sygnał, że chce porozmawiać. Trzeba to sprawdzić. Zostawiam więc motocykli i idę do domu na kolejne negocjacje. Tłumaczę mu po raz kolejny że jemu telefony do niczego się nie przydadzą bo są zablokowane a mi są bardzo potrzebne bo bez nich nie mam dostępu do konta bankowego i nie będę miał jak zapłacić za bilety lotnicze we Władywostoku. Pytam ile chce pieniędzy za „pomoc” w odzyskaniu telefonów. Wygląda że zaczyna mięknąć, ustalamy że zadzwonię do niego o 22.00 a on „porozmawia z pracownikami”.
No dobrze, tu już nic więcej nie zdziałam, dzwonie więc do znajomych Mongołów i proszę by przyjechali po mnie samochodem. Miałem to już ustalone dzień wcześniej gdy zdecydowałem że zgłoszę sprawę na policję. Po pół godzinie znajomi przyjeżdżają i zaczynamy wyciąganie motocykla. Nie wnikając w szczegóły: udało się. Tylko trwało to jakieś 40 minut, raz zerwaliśmy linę holowniczą i ostatecznie również trzeba było jechać połączonymi pojazdami z rozpędu. Z miejsca również z pomocą samochodu nie dało się ruszyć.
Wieczór spędziłem już w prawdziwym domu. W domu gdzie było ogrzewanie, bieżąca woda i uwaga: CIEPŁA woda również. Już dawno odwykłem od takich luksusów.
Wykąpałem się, zjadłem i o 22.00 zadzwoniłem do Khasbaatara czy „odnalazł” telefony. Tu bez zmian.
Mówię więc, że jak się bardziej nie postara to opisze całą ta sytuacje na Naszej Klasie (to taki rosyjski Facebook) i wyślę tą informację do wszystkich jego znajomych. Ten krok też miałem wcześniej przemyślany. Nawet wczoraj poprosiłem Khasbaatara by pomógł mi założyć konto na Naszej Klasie i dopisał się do moich znajomych.
No teraz to Khasbaatar się solidnie wkurzył. Zaczął mi wygrażać że mnie zabije, że droga przede mną daleka a u niego jest wielu znajomych Buriatów którzy mnie zabiją za butelkę wódki.
Cóż, temat telefonów należy uznać za zakończony. Zgodnie z sugestiami nie napiszę gdzie się przeprowadziłem bo mój gospodarz również czyta tego bloga.
Tłumaczenie google w internecie ma nie tylko zalety...."
__________________
-- Nie wzywaj imienia Pana bOrzepa nadaremno-- -- Trudno jest powiedzieć NIE, gdy wszyscy mówią TAK --
|
|
|