Wątek: Dookola
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09.12.2012, 09:48   #8
szynszyll
 
szynszyll's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Jul 2008
Miasto: Popapracie!
Posty: 7,590
Motocykl: RD04
szynszyll jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 2 tygodni 5 dni 9 godz 41 min 18 s
Domyślnie

dla Tych co nie maja FB:

Rano poszedłem na policję. Nie mam złudzeń, że policja odzyska moje telefony komórkowe, ale chcę złożyć oficjalne zeznania by policja wpisała numery IMEI aparató
w do bazy danych skradzionych telefonów. Może to przekona złodzieja by mi oddał telefony bo używać nich już nie będzie.
Już wczoraj znalazłem policjanta który mówi po rosyjsku. Musiałem mu tylko dać pieniądze „na taksówkę” by mógł dojechać do pracy i zająć się moją sprawą.
W pierwszej kolejności trzeba napisać wstępne zawiadomienie. Nie robi tego ani policjant, ani ja. Wychodzimy do poczekalni i policjant bierze jakiegoś przypadkowego człowieka i każde mu pisać, dodatkowo znajduję kolejną petentkę mówiącą po rosyjsku by tłumaczyła to co ja mówię.
Po jakiś 15 minutach obcy ludzie napisali za mnie zawiadomienie i mogę wracać do policjanta mówiącego po rosyjsku.
Teraz muszę spokojnie poczekać jakąś godzinę na swoją kolej. Mam więc czas by się przypatrzyć profesjonalnej pracy mongolskiej policji. Muszę powiedzieć że jestem w lekkim szoku. W pokoju jest ok. 5-6 policjantów oraz 4 podejrzanych i petentów. Policja w takim pokoju prowadzi również przesłuchania, a w czasie przesłuchań bez żadnego zażenowania bije podejrzanych po głowie i twarzy, wrzeszczy i popycha. Nie bardzo wiem jak się zachować więc udaję że nic nie widzę.
Kolejna technika przesłuchania jest bardziej wyrafinowana. Policja każe głaska się podejrzanemu jedną ręką po brzuchu a druga po głowie. Ruch dłoni musi być w przeciwną stronę a po kilku minutach zmiana kierunku głaskania, najpierw jednej reki a później drugiej. Gdy mózg dostaje kręciołka i policjanci wtedy zadają pytania podejrzanemu. Próbowałem takiego ruchu rąk i mózg (przynajmniej mój) zaczyna świrować.
W końcu przychodzi moja kolej. Na komisariacie są komputery (to lepiej niż u nas w Polsce) i przesłuchanie idzie dość sprawnie. Policjant sam spisuje to co mu wcześniej opisałem. Tu plus dla Mongolskiej policji. O 12.30 zaczyna się przerwa obiadowa. Policjant wychodzi więc coś zjeść.
Po kilku minutach podchodzi do mnie jakiś zupełnie inny policjant i mówi, że jedziemy. Nie bardzo wiem ko to jest, pierwszy raz go widzę i nie wiem gdzie chce ze mną jechać? Z wielkim trudem wyciągam od niego jakieś informacje. Ten policjant to chyba przełożony pierwszego policjanta i On chce pojechać do domu Khasbaatara na przeszukanie. Nie wiem tylko co tam chce zrobić w 1 osobę. Do przesłuchania tak dużego domu potrzebne są minimum 3-4 osoby. Ktoś musi pilnować Khasbaatara, rodziny i pracowników a reszta dopiero może przeszukiwać dom. Policjant jednak twierdzi, że sobie poradzi. Na posesji są 2 budynki, nie ma najmniejszych szans by 1 policjant przeszukał jednocześnie 2 domy i jednocześnie pilnować ludzi by skradzionego telefony nie zniknął z domu. Łącznie mieszka tu 9 osób (Khasbaatar, żona, jeden syn, drugi syn, 3 pracowników, córka, mąż córki). No cóż, nic nie poradzę, nie jestem w stanie przekonać policjanta.
Gdy wchodzimy do domu, gospodarz jest lekko zdziwiony. Policjant nie wiele mu mówi, więc ja wyjaśniam, że gdy wczoraj poszedłem do supermarketu obejrzeć zapis z monitoringu to mu powiedziałem, że tam niczego nie widać. Prawda była taka, że było wszystko widać i że w supermarkecie używałem mojego telefonu i że to jest uwiecznione na filmie, później schowałem aparat do plecaka, plecach zapiąłem i przez cały czas był zapięty. Przy kasach NIKT nie podchodził do mnie tak blisko by w ogóle dotknąć plecak. Skoro telefon był w supermarkecie a z niego przyjechałem prosto do domu to znaczy że telefon zginął w domu.
W dodatku zniknął również drugi telefon którego NIGDY nie wynosiłem nawet na podwórko. Khasbaatar twierdzi, że o niczym nie wie.
Policjant prosi bym Ja pokazał mu pokój w którym mieszkałem i gdzie telefony zniknęły. Prosi by jeszcze raz sprawdzić czy gdzieś się nie zawieruszyły. Proszę bardzo, sprawdzałem już 2 razy, mogę sprawdzić i trzeci. Zaczynam wynosić wszystkie rzeczy z pokoju i układać w korytarzu przy policjancie. Khasbaatar idzie w zaparte a policjant dalej zachowuje się jak początkujący smarkacz. Siedzi w pokoju i pozwala Khasbaatarowi swobodnie chodzić po domu i grzebać gdzie chce. Jeśli jeszcze do dziś nie ukrył telefonu to zrobi to właśnie teraz. To żenujące. Policjant zamiast przeszukiwać dom, siedzi i patrzy jak ja przeszukuje własne rzeczy. Przecież to nie ja jestem podejrzany. Po jakieś pół godzinie postanawia zabrać Khasbaatar na komisariat na przesłuchanie. Pytam co ja mam robić. Policjant na to, że jak skończę szukać to mam przyjechać na komisariat. To chyba żart, ja mam tu sam zostać, a jak wrócą jego synowie, robotnicy postanowią mnie zlać, w dodatku gdy jedyny policjant wyjdzie z domu bez przeszukiwania to już na 100% telefon z domu zniknie, jeśli jeszcze gdzieś tu leży. Mało tego, policjant mówi, że mam tu zostawić wszystkie swoje rzeczy i przyjechać taksówką na policję. Nie pomagają prośby i sugestie że to głupota a ja nie zostawię tu swoich rzeczy bez nadzoru. Policjant nie da się przekonać, on przecież wie lepiej.
Cóż, jedynym wyjściem jest natychmiastowa wyprowadzka. Miałem nadzieję że będzie to nadzorowała policja, ale najważniejsze, że zabrali gospodarza.
Niestety nim zdążyłem się spakować policja odwozi gospodarza z powrotem. Odwieźli go, wypuścili przed domem i nawet nie weszli do środka by mnie ostrzec. Po prostu odjechali. No rzesz kur… mać. Czy ci policjanci są normalni. Jak można wypuścić podejrzanego a mnie zostawić w jego dom? Cóż za niekompetentne debile.

jakies pytania do naszego Szerloka Holmsa?
__________________
buziaki
szynszyll jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem