Melduje powrot w jednym kawalku ja, Basia i Afra. Wrocilismy wczoraj o 7:30 rano. Powrot z Grecji (spod Olimpu, miasteczko Leptokaria) zrobilismy na 2 rzuty - pierwszy do polowy Serbii i tam nocleg (600km) i drugi aż do domu (1200km, 22h jazdy z przerwami na kawę). Powrot byl na szybko, autostradami Skopje -> Belgrad -> Budapeszt -> Bratislava (nigdy wiecej nie pojade do Serbii - co chwila na autostradzie byly bramki platne 5-8€, łącznie dałem tym zlodziejom 30€ po to by przejechac 500-600km! granda i nic wiecej, cwaniaki zrobili tak bo nie bylo chyba innej drogi przez ten kraj). Ale mielismy za to inna przyjemna przygodę w Serbii, o tym kiedy indziej

Ogolnie przygód co nie miara, piekne miejsca, swietni ludzie, poludniowa Albania-raj na ziemi, bylo pieknie tylko za krótko. Praktycznie polowe Grecji przejechalem na 3 biegu - tyle bylo serpentyn. Momentami trzeba bylo zjezdzac na 1 biegu by oszczedzić i tak juz gorace hamulce.
Zwiedzilismy wszystkie najwazniejsze miejsca starozytnej Grecji i tak za malo bylo czasu na wszystko, dlatego plan powrotu przez Turcja - Bulgaria niestety niezrealizowany... Moze i dobrze bo jest odrazu pomysl na kolejną wyprawę
W sumie wyszlo 6,5tys km. Spalanie jakies dziwnie ogromne :/ srednio 6,5L/100km

zawsze bylo 5,5-6L. Nie wiem czy to nie przez tankbag + karimaty na kufrach bocznych. Jedyna awaria to łodkrenciła sie nakretka M8 na stelazui latał mi kufer boczny. A okolicznosci zauwazenia tego byly tez super i otym tez moze kiedy indziej

Gleby byly 2 parkingowe + 2 delikante podczas offroadu po grząskim piachu na plaży

Plus jedno awaryjne hamowanie w srodku Grecji (okolice Messene) - nie zauwazylem ostrych zakretow w pewnej wiosce do ktorej wpadlem z predkoscią 80km/h. Awaryjnie hamowalem wjezdzając na wprost w jakies podworko wzdłuż muru od ktorego dzielily mnie doslownie centymetry, zablokowany tył - bylo gorąco ale wyszlismy z tego.
Duza część tripu to jazda w deszczach, ogolnie mielismy pecha co do pogody - tak nawet mowili miejscowi z ktorymi rozmawialismy w roznych krajach.
Przejazd przez Chorwację (trasa wzdluz morza od Rijeki do Zadaru) prawdziwy stres - byly wichury i zakaz wjazdu motocyklom, momentami porywalo mi motor z jednej strony jezdni na drugą, było bardzo niebezpiecznie ale dałem radę

Mimo zakazu wjazdu nie ja jeden wtedy tam przejezdzalem motorem. Wialo tak, że podczas postoju ledwo utrzymywalem Afrę tak nią bujało... Zauwazylem ze w takich warunkach najlepiej jechac tak 50-70km/h - Afra szła wtedy w miare pewnie przez gwaltowne podmuchy wichury, trza bylo tylko mocno do baku przylagać i kiere pewnie trzymać.
Inna trauma - przejazd przez Góry Pindos w płn-zach Grecji, na przełęczy (cos ponad 1600mnpm) temperatura spadla do -1stC i padal snieg z deszczem (!!!) To bylo 30minut walki, jazda na 1,2 biegu.
Bedzie wiele do pisania, mamy kupe zdjec i 7 godzin materialu filmowego z kamery.